18 marca świat odbiegła informacja o śmierci Konstantina Kolcowa (czytaj TUTAJ). Jak się okazało, od jakiegoś czasu hokeista nie był już partnerem Aryny Sabalenki (więcej na ten temat przeczytasz pod TUTAJ).
Agencja UPI dotarła do informacji śledczych, z których wynika, że najprawdopodobniej 42-latek popełnił samobójstwo, skacząc z balkonu swojego hotelowego pokoju w Miami.
Pomimo tak trudnego wydarzenia w swoim życiu Aryna Sabalenka pojawiła się na kortach podczas sesji treningowej. Poinformowano, że zawodniczka wystąpi w turnieju Miami Open, ale nie będzie brała udziału w konferencjach prasowych.
Wielu fanów i ekspertów było zaskoczonych decyzją Białorusinki, biorąc pod uwagę okoliczności. Jimmy Connors udzielił jednak wsparcia tenisistce i stanął po jej stronie.
- Z całym szacunkiem, ale są rzeczy, o których ludzie powinni nie mówić, a swoje komentarze zostawić dla siebie. Jeśli ktoś nie jest na jej miejscu, to nie wie, co przechodzi, o czym myśli. Lepiej trzymać się z daleka od wygłaszania opinii - powiedział w podcaście Advantage Connors.
Co więcej, były tenisista uważa, że wycofanie się z turnieju w Miami też sprawiłoby, że na Sabalenkę spłynęłaby fala krytyki. - To druzgocące, ale tylko ona sama wie, jak to zniesie. Jakiejkolwiek decyzji by nie podjęła, ludziom i tak by się to nie podobało. Tacy są - dodał.
- Kiedy ja grałem, to tenis był dla mnie odskocznią od wszystkiego. Przechodziłem przez wiele rzeczy, bycie na korcie dawało mi przerwę od tego. Odciągałem swoje myśli od złych rzeczy - podzielił się Connors swoją historią.
- To jej wybór. Sama próbuje sobie z tym poradzić. Tenis jest wystarczająco trudny, żeby wyjść na kort, grać przeciw rywalowi i starać się być tak dobrym jak Aryna. Nie mówiąc już o tym, z czym się zmaga poza kortem. Moje myśli są z Sabalenką - podsumował Connors.
Białorusinka swój pierwszy mecz w Miami miała rozegrać w piątek (z Paulą Badosą), ale z powodu opadów deszczu na razie jest konsekwentnie opóźniany.