18 marca świat odbiegła tragiczna informacja o śmierci Konstantina Kolcowa (czytaj TUTAJ). Jak się okazało kilka dni później, od jakiegoś czasu hokeista nie był już partnerem Aryny Sabalenki (więcej na ten temat przeczytasz pod TYM LINKIEM).
Amerykańska agencja UPI dotarła do komunikatu policji z hrabstwa Miami-Date w sprawie powodu śmierci Kolcowa. Śledczy poinformowali, że najprawdopodobniej doszło do samobójstwa. 42-latek miał skoczyć z balkonu.
Kilka dni po śmierci hokeisty głos w mediach zabrała Julia Michajłowa, była żona Kolcowa. Kobieta uważa, że ojciec jej trójki dzieci nie popełnił samobójstwa, lecz doszło do nieszczęśliwego wypadku.
Michajłowa zdradziła, że po śmierci byłego partnera zalogowała się na maila Kolcowa (wciąż miała jego dane do skrzynki elektronicznej). Tam znalazła rzeczy, które pozwalają jej myśleć, że 42-latek nie planował samobójstwa.
- To był wypadek. Wciąż mam stary rodzinny komputer z e-mailem Konstantina. Konstantin zarezerwował wtedy mieszkanie w innym miejscu. Zakupy, które jeszcze nie dotarły, zostały opłacone. Samochód wynajmowany jest na długi czas. To znaczy, że nie chciał umrzeć. Nic nie zapowiadało tragedii - powiedziała dla news.zerkalo.io.
Nie jest wykluczone, że w momencie śmierci Konstantin Kolcow był pod wpływem alkoholu. Mogą o tym świadczyć rzeczy, jakie zostały znalezione w pokoju, w którym znajdował się były hokeista.
- Musiał być bardzo pijany. W pokoju, w którym przebywał Konstantin, znaleźli puste butelki po alkoholu - zdradziła Julia Michajłowa, matka trójki dzieci: Daniela, Aleksandra oraz najmłodszego Stefana, który przyszedł na świat w 2019 roku.
Dodajmy, że śledczy pobrali materiały do badań toksykologicznych. Wszystkie wyniki mają być znane w ciągu miesiąca.