Udział rosyjskich i białoruskich sportowców w tegorocznych igrzyskach olimpijskich budzi wiele kontrowersji. MKOI zadecydował, że zostaną oni dopuszczeni do rywalizacji w przypadku spełnienia kilku warunków. Przede wszystkim mają występować pod neutralną flagą, nie mogą także deklarować poparcia dla dyktatorów odpowiadających za wojnę w Ukrainie - Władimira Putina i Aleksandra Łukaszenki.
Zdaniem rosyjskich mediów z tego powodu igrzyska może przegapić m.in. Aryna Sabalenka. Wiceliderka rankingu WTA w ostatnich latach kilkukrotnie wyrażała poparcie dla Łukaszenki. 26-latka należała do grona sportowców, którzy podpisali listy poparcia dla prezydenta podczas masowych protestów w 2020 r. Miały wówczas miejsce największe antyrządowe wystąpienia w historii " Białorusi. W protestach zginęły co najmniej 4 osoby, a ok. 33 tys. poddano represjom. Sabalenka była też wielokrotnie widziana w towarzystwie Łukaszenki.
Zachód zwrócił również uwagę, że Sabalenka przez wiele miesięcy nie potępiła publicznie rosyjskiej agresji na Ukrainę. Na konferencjach prasowych konsekwentnie odmawiała komentarza na ten temat. Sytuacja ta zmieniła się dopiero podczas ubiegłorocznego Rolanda Garrosa.
ZOBACZ WIDEO: "Inspiracja". Tak polska gwiazda trenuje miesiąc po porodzie
- Mogę tylko powiedzieć, że nie chcę, aby mój kraj był zaangażowany w konflikty. Jednocześnie nie chcę, aby sport mieszał się z polityką, ponieważ jestem tylko 25-letnią tenisistką. Nie chcę angażować się w politykę, chcę po prostu grać w tenisa. W tej chwili nie popieram Łukaszenki - mówiła Sabalenka, w pewien sposób ucinając swoje publiczne relacje z dyktatorem.
Mimo tej deklaracji rosyjskie media są zdania, ze udział Sabalenki w igrzyskach olimpijskich w Paryżu jest zagrożony. Portal rsport.ria powołuje się na informacje Tenis up to date, który ogłosił, że wiceliderka rankingu WTA i jej rodaczka Wiktoria Azarenka nie znalazły się na liście tzw. neutralnych sportowców i zostały wykreślone z imprezy. Międzynarodowa Federacja Tenisowa (ITF) i prezes Białoruskiego Związku Tenisowego Siergiej Rutenka zdementowali te informacje, jednak zdaniem rosyjskich mediów Sabalenka i Azarenka nie zagrają w Paryżu.
Rsport.ria porównuje sytuację białoruskiej tenisistki do słynnej Jeleny Isinbajewy. Przypomnijmy, że legendarna tyczkarka należała do bliskiego otoczenia Putina, a dodatkowo jest też majorem rosyjskiej armii. Po ataku na Ukrainę "Caryca Tyczki" została odsunięta od pracy w MKOI ze względu na swoje powiązania z dyktatorem, jednak w lipcu 2023 roku ogłosiła, że nie podlega już żadnym sankcjom.
- Tytuły (wojskowe - przyp. red.) są tylko nominalne, ponieważ nigdy nie byłam członkiem sił zbrojnych Federacji Rosyjskiej. Nie byłam też członkinią Dumy Państwowej czy deputowaną żadnej z partii - tłumaczyła Isinbajewa.
Jej słowa zostały uznane za zdradę przez środowisko związane z Kremlem. Rsport.ria ocenia, że również Sabalenka odwróciła się od Łukaszenki, by nie komplikować swojej sytuacji na Zachodzie.
Czytaj też:
Sabalenka na igrzyskach olimpijskich? Prezes federacji zabrał głos
Zareagowała na śmierć byłego partnera Sabalenki. "Aryna potrzebuje czasu"