Swietłana Kuzniecowa - stale o krok od pierwszego miejsca

Najwyżej sklasyfikowana spośród tenisistek, które zagrają w Warszawie w pokazowym turnieju Suzuki Warsaw Masters, to Rosjanka Swietłana Kuzniecowa. Obecnie czwarta rakieta świata to postać, która dzięki wygranej na US Open w 2004 roku na stałe wpisała się do historii białego sportu. Od tamtego przełomowego momentu jest stale w czołówce światowego rankingu tenisistek, ale... czemu nie na pierwszym miejscu?

Karolina Krawczyk
Karolina Krawczyk

Kuzniecowa wywodzi się ze sportowej rodziny. Jej tata Alexander Kuzniecow jest trenerem kolarskim (obecnie prowadzi najlepszy rosyjski klub kolarski - Lokomotiv). Mama Galina pod opieką męża sześciokrotnie sięgnęła po mistrzostwo świata w tej dyscyplinie, w jej ślady poszedł brat Swietłany - Nikolai, który jest srebrnym medalistą Olimpiady w Atlancie. Córka nie zdecydowała się jak reszta rodziny na rower, jako siedmiolatka wzięła do ręki rakietę tenisową. Od tamtej pory minęło kilkanaście lat (Swietłana 27 czerwca będzie obchodzić dwudzieste trzecie urodziny) i sporo się w tym czasie wydarzyło...

Podopieczna Stefana Ortegi obecnie trenuje w Akademii Sánchez-Casal w Barcelonie. Po raz pierwszy w turnieju ITF zagrała w roku 2000, rok później wygrała jeden (zresztą jedyny) z takich turniejów (Cagliari we Włoszech), żeby nie długo później pojawić się już w rozgrywkach WTA. W 2002 wygrała swoje dwa pierwsze turnieje WTA (Helsinki i Bali) i sezon zakończyła już w pierwszej pięćdziesiątce, wówczas została uznana za największą debiutantkę w Tourze. Błyskawicznie pięła się w górę i taka kariera nie mogła nie odbić się echem w całej historii tenisa - najlepszy sposób na zostanie tutaj zapamiętaną to wygranie turnieju Wielkiego Szlema.

Przełomowy sezon 2004 przyniósł właśnie taką wygraną na kortach Flushing Meadows. Swietłana Kuzniecowa została najniżej sklasyfikowaną i rozstawioną (numer 9.) zwyciężczynią US Open w Open Erze. W finale pokonała swoją rodaczkę Elenę Dementiewą. Tamten rok to nie tak prestiżowych, ale ważnych zwycięstw Rosjanki w deblu. W parze z inną Rosjanką Eleną Lichowcewą wygrały dwa turnieje i pojawiły się w finałach siedmiu innych (z tego trzech wielkoszlemowych).

Po fenomenalnym sezonie przyszedł spadek w rankingu. W 2005 specjaliści zaczęli się zastanawiać, czy przypadkiem Kuzniecowa nie jest tylko jedną z fali Rosjanek, które wtargnęły na światowe korty rok wcześniej i siłą rzeczy dobra passa tych wszystkich dziewczyn nie mogła trwać wiecznie. W 2006 wszystko się wyjaśniło - porównania do Ansatazji Myskiny (zwyciężczyni Roland Garros 2004, która po tym sukcesie już nie zbliżyła się do podobnego osiągnięcia, rok temu zakończyła karierę) można było wyrzucić w kąt. Swietłana zameldowała się w drugim wielkoszlemowym finale - tym razem w Paryżu. Jednak wówczas tytuł powędrował do kogoś innego - przypadł Belgijce Justine Henin. Finał US Open 2007 to niemal powtórka tamtego meczu - ten sam skład, prawie ten sam wynik.

Obecny sezon rozpoczęła wspaniale, docierając do finału w Sydney. I tu przykład z kariery Kuzniecowej sztandarowy: finał. W finale - Justine Henin. Nie mogła tego wygrać. Kolejny finał: w Dubaju. Indian Wells - "powtórka z rozrywki". Tam Justine Henin nie było, ale sama okoliczność posiadania tytułu w zasięgu ręki chyba sprawiła, że zapomniała, jak się wygrywa. Od dłuższego czasu Swietłana powtarza coraz częściej ten sam schemat. Z ostatnich dziewięciu finałów, wygrała tylko jeden – w New Haven. Można być złośliwym i celowo podkreślić, że jej przeciwniczka Węgierka Agnes Szavay poddała mecz z powodu kontuzji...

Po ponad siedmiu latach w Tourze Rosjanka może pochwalić się fantastycznymi statystykami - ma na swoim koncie wygranych dziewięć turniejów. Chociaż jeśli weźmie się pod uwagę, ile razy tytuł miała w zasięgu ręki - dwadzieścia cztery występy w finałach - nie wygląda to już tak imponująco. Najwyżej sklasyfikowana w rankingu była na drugim miejscu. I jedno ciekawe podsumowanie: z Belgijką Justine Henin zagrała do tej pory aż osiemnaście razy, a wygrała tylko... dwa razy. Z szesnastu zwycięstw Henin, aż sześć to finały imprez. Kuzniecowej udało się tryumfować nad Belgijką w półfinałach - w Dausze (2004) i w Berlinie (2007), jednak miażdżąca przewaga obecnej jedynki światowego rankingu przyćmiewa te sukcesy...

To proste podsumowanie ukazuje dwa kompleksy Swietłany Kuzniecowej. Psychologia zapewne opisałaby to jako syndrom finału i syndrom Justine Henin. Jeśli Rosjanka gra w finale, albo gra z Belgijką, albo, co gorsza, te okoliczności nakładają się - z góry jest przegrana. Nawet po świetnie zagranych wcześniejszych rundach, gdy pozostaje tylko postawić kropkę nad i, a komentatorzy sportowi są przekonani, że teraz na pewno musi się jej udać - Swietłana zawodzi. W jej wypadku to jest po prostu nie do przejścia.

Teraz zobaczymy ją w Warszawie. W czasie, gdy rozgrywany był jeszcze J&S Cup, w latach 2004-2006 zameldowała się w finale. Dwa razy tytuł zgarnęła jej sprzed nosa ta straszna Henin, raz inna Belgijka - Kim Clijsters. Teraz na tych samych kortach, aczkolwiek w turnieju pokazowym, zmierzy się na pewno z Amerykanką Lindsay Davenport i rodaczką Marią Kirilenko - z tymi tenisistkami została przydzielona do grupy.

Na korcie jest bardzo skupioną zawodniczką, ale czasami daje się ponieść emocjom, widać, gdy jest na siebie zła. Fenomenalnym forhendem zarabia ogromne pieniądze - sezony 2004, 2006-07 przyniosły jej po ponad dwa miliony dolarów. Poza kortem - sympatyczna, szczera i uśmiechnięta dziewczyna. Za jej karaoke z ubiegłorocznego French Open nie da się jej nie lubić!

Mówi, że inspirują ją waleczni zawodnicy. Swietłana, jeśli tylko wywalczy pewne zwycięstwo nad Justine Henin, a serie wygranych meczów przedłuży o ten jeden - finałowy... Pierwsze miejsce w rankingu przecież jest w zasięgu ręki. Ciekawe tylko, czy ona sama się nad tym zastanawia, czy po prostu gra swoje i nie obchodzą jej statystyki? Mistrzostwa z US Open nikt już jej i tak nie odbierze, a o tym, żeby być na jej miejscu - nawet tym chronicznie drugim - marzą chyba wszystkie tenisistki. Oprócz Justine Henin.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×