- To będzie ostatni rok, w którym będę rywalizować. Jeszcze nie wiem, kiedy dokładnie go zakończę, ale to mój ostatni sezon i nie mogę się go doczekać. Myślę, że miałam całkiem niezłą karierę. Na pewno miałam kilka wzlotów i upadków, a pod względem różnych rzeczy poza kortowych, takich jak podróże i planowanie, tenis to naprawdę wymagający sport - wyznała Danielle Collins na konferencji prasowej po porażce z Igą Świątek w wielkoszlemowym Australian Open.
Amerykanka w kolejnych turniejach nie błyszczała, ale w końcu udało jej się złapać formę. W ostatnich tygodniach nie miała sobie równych i wygrała łącznie 13 spotkań z rzędu, co przełożyło się na tytułu w turniejach rangi WTA 1000 w Miami i WTA 500 w Charleston.
Kolejnym przystankiem dla 30-latki miał być turniej rangi WTA 500 w Stuttgarcie, drugi na korcie ziemnym. Co prawda w Charleston grała na podobnej nawierzchni, ale ta jednak zdecydowanie różni się od tej w Niemczech.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: gwiazdor NBA nie przestaje zadziwiać. Jak on to trafił?
Tymczasem jednak Collins nie powalczy o główną nagrodę, którą jest samochód głównego ambasadora imprezy, a mianowicie marki Porsche. Z uwagi na to, że zapisy do zmagań w Stuttgarcie zakończyły się w połowie marca, wspomniana tenisistka była wówczas 53. rakietą świata i przez to wrzucono ją do kwalifikacji. Z tego powodu Amerykanka ostatecznie postanowiła się wycofać.
Początkowo jej nazwisko zniknęło z listy zgłoszeń do kwalifikacji. Informację o wycofaniu się 30-latki potwierdzili jeszcze organizatorzy dla Interii. Obecnie zawodniczka zajmuje 15. miejsce w światowym rankingu WTA i miałaby zagwarantowane miejsce w głównej drabince, gdyby zgłoszenia odbyły się później.
Tym samym groźną rywalkę straciła największa faworytka do końcowego triumfu, czyli Iga Świątek. Przypomnijmy, że liderka rankingu w dwóch ostatnich latach nie miała sobie równych w Stuttgarcie i w najbliższym czasie postara się o kolejną obronę tytułu.