Wielki powrót Magdaleny Fręch. "Dosłownie 2-3 piłki zadecydowały"

PAP/EPA / PETER SCHNEIDER / Na zdjęciu: Magdalena Fręch
PAP/EPA / PETER SCHNEIDER / Na zdjęciu: Magdalena Fręch

Reprezentacja Polski ma za sobą intensywny, ale udany dzień w ramach kwalifikacji do turnieju finałowego Pucharu Billie Jean King 2024. Co o swoich piątkowych występach sądzą Iga Świątek i Magdalena Fręch?

Piątkowa rywalizacja w Biel rozpoczęła się od pojedynku Igi Świątek z Simoną Waltert. Najlepsza obecnie tenisistka świata zwyciężyła ostatecznie 6:3, 6:1 (więcej tutaj), ale spotkanie ze Szwajcarką obfitowało w wiele wyrównanych gemów.

- Jestem z siebie zadowolona z tego, że zagrałam bardzo solidnie. Może weszłam trochę zbyt agresywnie na początku pierwszego seta, ale byłam w stanie się zresetować i włączyć w grę więcej solidności i cierpliwie wypracowywać sobie akcje. Na pewno rywalka zagrała bardzo dobrze i odważnie, to nie był dla mnie łatwy mecz, jakby mógł na to wskazywać wynik. Ale cieszę się, że zdobyłam pierwszy z punktów potrzebnych do zwycięstwa - stwierdziła Świątek na konferencji prasowej (cytat za PZT).

Drugi punkt po niesamowitych emocjach i zwrotach akcji dołożyła Magdalena Fręch. Łodzianka była w drugim secie już o dwie piłki od porażki, ale wróciła do gry. Po trwającym blisko trzy godziny boju zwyciężyła finalnie Celine Naef 6:7(8), 7:5, 6:3 (więcej tutaj).

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Probierz na polu golfowym. Zobacz, co poszło nie tak

- Oczywiście był to bardzo ciężki mecz i nie spodziewałam się, że rywalka zagra aż tak bardzo dobrze. Ale Billie Jean King Cup to są trochę inne zawody, gra się tutaj dla kraju. I to na pewno ją niosło, bo grała tu u siebie, przed swoimi kibicami, więc ten doping na pewno jej pomagał. Było trudno, no i tak naprawdę dosłownie 2-3 piłki zadecydowały, że drugi set zakończył się na moją korzyść. Potem w końcówce trochę już fizycznie przeciwniczka nie wytrzymała, z czego się cieszę, bo zdobyłam ważny punkt dla Polski - powiedziała Fręch.

26-latka przyznała, że z czasem jej gra wyglądała lepiej i wykorzystała swoje większe doświadczenie. - Myślę, że może poza pierwszym setem starałam się wywierać dużo presji na przeciwniczce. Starałam się być też dużo bardziej agresywna niż na początku meczu. Przez to ona więcej biegała i traciła więcej sił i to był klucz. Ona na początku bardzo dobrze serwowała, a przez zmęczenie koordynacja trochę siadła i ten serwis jej był łatwiejszy do odebrania - dodała.

Po pierwszym dniu Biało-Czerwone prowadzą z Helwetkami 2-0 i są o krok od awansu do turnieju finałowego Pucharu Billie Jean King 2024. Już w sobotę o godz. 13:00 zapewnić Polkom zwycięstwo będzie mogła Świątek. Jej przeciwniczką będzie Naef, chyba że Szwajcarki zdecydują się zmienić wyczerpaną meczem z Fręch 18-letnią zawodniczkę.

- Atmosfera w zespole jest naprawdę bardzo fajna. Dobrze się razem bawimy poza kortem, więc to też ma wpływ na to, jak się czujemy na korcie - wyznała aktualna liderka rankingu WTA i reprezentacji Polski.

Czytaj także:
Wielka przewaga Igi Świątek i roszady w czołówce. Zobacz najnowszy ranking
Hubert Hurkacz w górę, Novak Djoković na tronie. Jest oficjalny ranking ATP

Komentarze (1)
avatar
fannovaka
14.04.2024
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Szwajcaria to slaby zespol na rozgrzewke a konkretne zawody dopiero przed nimi