"Trudno mi to pojąć". Świątek nie dowierza w to, co się stało

Getty Images / Robert Prange / Na zdjęciu: Iga Świątek
Getty Images / Robert Prange / Na zdjęciu: Iga Świątek

Trwa właśnie 100. tydzień, w którym na prowadzeniu w rankingu WTA jest Iga Świątek. Polska tenisistka w rozmowie z portalem puntodebreak.com odniosła się do swojego wyczynu.

W tym artykule dowiesz się o:

Historia pisze się na naszych oczach. W poniedziałek (22 kwietnia) Iga Świątek rozpoczęła setny tydzień na fotelu liderki światowego rankingu. Polka po raz pierwszy na czele klasyfikacji znalazła się 4 kwietnia 2022 roku.

Tron oddała tylko na kilka tygodni, gdy jesienią 2023 roku na dwa miesiące wyprzedziła ją Aryna Sabalenka. Nasza reprezentantka odbiła jednak pozycję i niezmiennie od dłuższego czasu jest numerem jeden w kobiecym tenisie.

Jak na swoje osiągnięcie w postaci wielotygodniowego liderowania w rankingu zapatruje się sama Iga Świątek? Reprezentantka Polski została o to zapytana w rozmowie z portalem puntodebreak.com.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Kompromitacja gwiazdora. Ten sport nie jest dla niego

- Trudno mi to pojąć, ponieważ stało się to tak szybko, ale to dość szalone. Będę się powtarzała, ale nigdy nie spodziewałam się, że znajdę się w takiej sytuacji i pozostanę na szczycie przez tak długi czas - powiedziała.

Świątek doceniła również tych, którzy także pracują na jej sukces. Polka zaznaczyła, że ma przy sobie ludzi, bez których nie zaszłaby tak daleko.

- Jestem naprawdę wdzięczna, że to wszystko do tego doprowadziło. W zeszłym roku powrót na pierwsze miejsce był wielką rzeczą i stało się to w sposób nieprzewidywalny. Jestem z siebie dumna, że poradziłam sobie z całą presją, która się z tym wiąże - dodała.

Świątek jest dziewiątą tenisistką w historii klasyfikacji WTA, która może się pochwalić tym, że na pozycji liderki rankingu spędziła minimum 100 tygodni.

Zobacz także:
Rafael Nadal ostatni raz w ojczyźnie. "Cieszę się, że będę mógł pożegnać się na korcie"
Debiutanckie zwycięstwa w Madrycie. Czterogodzinny bój na koniec dnia

Źródło artykułu: WP SportoweFakty