W sobotę 4 maja odbył się finał turnieju WTA 1000 w Madrycie. Udział w nim wzięły dwie obecnie najlepsze tenisistki na świecie - Iga Świątek i Aryna Sabalenka. Spotkanie to trwało aż trzy godziny i 11 minut.
Ostatecznie po pełnym meczu dramaturgii lepsza okazała się polska tenisistka, która pokonała rywalkę 7:5, 4:6, 7:6(7). Tym samym Świątek zrewanżowała się Sabalence za zeszłoroczną porażkę w Madrycie.
Białorusinka była bliska tego, by powtórzyć sukces z 2023 roku. To się jednak nie udało. Dlaczego? 26-latka na konferencji prasowej, z perspektywy czasu, wskazała, co zrobiłaby inaczej.
ZOBACZ WIDEO: Poważnie zachorowała. Pojawiły się obrzydliwe komentarze
- W trzecim secie, gdy przełamałam Igę, powinnam bardziej skupić się na swoim serwisie. Nie jest jednak tak, że popełniałam podwójne błędy. Po prostu Świątek grała świetny tenis i sama mnie przełamała. Grała po prostu trochę lepiej w kluczowych momentach - mówiła.
Porażka Sabalenki oznacza, że jej strata do Polki w rankingu WTA wzrosła. Obecnie liderka zestawienia ma na swoim koncie 10910 punktów, z kolei jej przeciwniczka 7498. Różnica między obiema zawodniczkami wynosi 3412 "oczek".
Białorusinka wyjaśniła, dlaczego jej zdaniem to właśnie trzecia parta okazała się kluczowa do końcowego rezultatu.
- Nie serwowałam najlepiej, jak potrafię. Iga zrobiła krok do przodu, wykonywała świetne returny, czym nałożyła na mnie presję. To był dla niej punkt zwrotny, gdy wróciła do meczu - dodała.
Obie tenisistki już niebawem ponownie pojawią się na korcie. Tym razem w Rzymie, gdzie wezmą udział w turnieju WTA rangi 1000.
Zobacz także:
Takie zdjęcie wrzuciła Świątek po maratonie z Sabalenką. I ten hasztag!
Pod tym względem Świątek już dogoniła Radwańską!