Trudno wyrazić jednoznaczną opinię na tematów występów Huberta Hurkacza na kortach ziemnych w tym sezonie. Co prawda udało mu się po raz pierwszy w karierze wygrać turniej na tej nawierzchni, ale mowa o imprezie rangi ATP 250 w portugalskim Estoril.
Później rywalizował w turniejach rangi ATP 1000 w Monte Carlo, Madrycie i Rzymie. Najlepiej poradził sobie w ostatniej z wymienionych lokacji, bowiem dotarł do ćwierćfinału. W poprzednich imprezach za każdym razem odpadał w czwartej rundzie.
Teraz nasz tenisista wkracza do rywalizacji w wielkoszlemowym Rolandzie Garrosie. Rok temu w tej imprezie osiągnął jedynie trzecią rundę, w której lepszy od niego okazał się być Juan Pablo Varillas. Peruwiańczyk zajmuje obecnie 113. miejsce w światowym rankingu ATP i odpadł na starcie eliminacji Teraz Polak rozpocznie zmagania w Paryżu od pojedynku z kwalifikantem.
ZOBACZ WIDEO: Porównali go do Maradony. Tylko spójrz, co robił z piłką
Były mistrz świata juniorów na drodze Hurkacza
Po losowaniu drabinki turnieju rangi ATP jasne było, że wrocławianin będzie musiał poczekać na pierwszego przeciwnika. Został nim Shintaro Mochizuki, którego wyższość w kwalifikacjach musieli uznać Dominikańczyk Nick Hardt, Włoch Stefano Napolitano oraz Argentyńczyk Facundo Bagnis, który przegrywając 4:6, 0:2 skreczował.
Mochizuki wydaje się być dobrym przeciwnikiem na mecz inauguracyjny. Jest to zdecydowanie niżej notowany rywal, który jednak najpewniej tanio skóry nie sprzeda. W końcu mówimy o zawodniku, który w 2019 roku mógł pochwalić się tytułem mistrza świata juniorów.
Doszło do tego po wielkoszlemowym Wimbledonie chłopców, gdzie Japończyk okazał się najlepszy. Tenisista poszedł drogą swojego rodaka Keia Nishikoriego i trenował w IMG Academy na Florydzie już od pierwszej klasy gimnazjum.
Triumf w Londynie sprawił, że w mediach społecznościowych pojawiło się nagranie z jego najlepszymi zagraniami. Obejrzało je ponad milion osób i wówczas jasne stało się, że młodzian wywarł spore wrażenie na kibicach.
Zrobiło się o nim głośno
Oprócz triumfu na Wimbledonie próżno jednak szukać sukcesów po stronie Japończyka. Od tego czasu wygrał dwa turnieje rangi ATP Challenger, po jednym singlowy i deblowy. Ma jeszcze na koncie zwycięstwa w imprezach ITF.
Mochizuki zaskoczył świat szczególnie w drugiej części października 2023 roku. Wówczas wystąpił w turnieju rangi ATP 500 w Tokio, gdzie otrzymał dziką kartę. Udało mu się wygrać trzy spotkania i odprawił najwyżej rozstawionego Amerykanina Taylora Fritza, Tomasa Martina Etcheverry'ego oraz Alexeia Popyrina.
Jednak mimo że 20-latek został okrzyknięty wielkim talentem, to ostatecznie stanął w miejscu. Jego rozwój został zatrzymany i na ten moment trudno szukać w jego karierze światełka w tunelu.
A mógł rzucić tenis
Jak przekazał oficjalny portal ATP rywal Hurkacza rozważał nawet porzucenie tenisa na rzecz baseballa, kiedy miał 9 lat. Ostatecznie fan amerykańskiej drużyny New York Yankees został przy obecnym sporcie.
I oceniając go przez pryzmat kariery juniorskiej można powiedzieć, że była to trafna decyzja. Inaczej jest w przypadku rywalizacji seniorskiej, bo w tym przypadku wciąż musi czekać, by odnieść sukces, którym zaprezentuje światu swoje umiejętności.
Kto wie, jak potoczyłyby się jego losy przy wyborze sportu, który budzi ogromne zainteresowanie szczególnie za oceanem. W przypadku tenisa fakt jest taki, iż Mochizuki czeka na swoje pierwszego zwycięstwo w wielkoszlemowy turnieju i trudno oczekiwać, by miało do niego dojść w rywalizacji z naszym zawodnikiem.
Spotkanie Hurkacza z Mochizukim zaplanowano jako drugie w kolejności od godziny 11:00. Do startu dojdzie automatycznie krótko po zakończeniu meczu Rosjanki Weroniki Kudermetowej z Czeszką Marie Bouzkovą. Transmisja telewizja na Eurosporcie, online na Playerze, a relacja tekstowa na WP SportoweFakty.
Jakub Fordon, dziennikarz WP SportoweFakty