Ten pojedynek był zapowiadany jako hit już po wylosowaniu turniejowej drabinki, wszak zmierzyły się aktualna liderka rankingu WTA oraz była pierwsza rakieta świata. Iga Świątek była zdecydowaną faworytką meczu z Naomi Osaką, która pół roku temu powróciła do touru po urodzeniu dziecka. Nasza tenisistka była o krok od sensacyjnej porażki, jednak obroniła piłkę meczową i zwyciężyła ostatecznie 7:6(1), 1:6, 7:5.
Początek spotkania był zapowiedzią tego, że będzie to mecz walki. Świątek już w pierwszym gemie miała break pointa, ale Osaka obroniła serwis. Po zmianie stron role się odwróciły. To Japonka wypracowała szansę na przełamanie i prowadziłaby 2:0, gdyby nie niewielki błąd z forhendu. Dla Polki był to jasny sygnał, że trzeba zrobić wszystko, aby przejąć inicjatywę na korcie.
Pierwsza rakieta świata również z trudem wygrała podanie i wówczas przystąpiła do ataku przy podaniu Osaki. Nasza tenisistka posłała kilka znakomitych returnów, które zaskoczyły reprezentantkę Kraju Kwitnącej Wiśni. Świątek pewnie przełamała jej serwis do zera, Po zmianie stron natychmiast wysunęła się na 3:1. Zdobyła wówczas 12 punktów z rzędu i wydawało się, że pójdzie za ciosem.
ZOBACZ WIDEO: Śmierć zajrzała w oczy Świderskiemu. "Mogliby mnie nie odratować"
Ale utrata serwisu nie załamała Osaki. Japonka prezentowała naprawdę wysoki poziom w partii otwarcia. Spore wrażenie robiły jej uderzenia po linii. Do tego w kolejnych gemach Japonka pewnie wygrywała własne podania i dzięki temu zachowała szansę na powrót do gry. Pozostało tylko jej czekać, aż liderka rankingu WTA nieco obniży loty.
Do takiej sytuacji doszło w ósmym gemie. Świątek powinna pewnie utrzymać podanie, ale prosty błąd z forhendu zniweczył te plany. Osaka natychmiast to wykorzystała. Nie tylko wyrównała stan seta na po 4, ale i utrzymała serwis, by wyjść na 5:4. W dziesiątym gemie zrobiło się nerwowo, gdy Japonka miała piłkę setową przy podaniu Polki. Doszło wówczas do wymiany, w wyniku której 134. obecnie tenisistka świata posłała piłkę w aut. Nasza reprezentantka odetchnęła z ulgą, gdy udało się jej wygrać własny serwis.
Ostatecznie o losach premierowej odsłony rozstrzygnął tie-break. W nim Świątek pokazała wielką klasę. Bardzo mądrze prowadziła wymiany, zagrała świetnie na returnie. Szybko zbudowała przewagę kilku punktów i nie zamierzała odpuszczać. Polka wypracowała kilka piłek setowych i już przy pierwszej okazji zamknęła partię, która trwała w sumie 66 minut.
Wydawało się, że tak wyszarpane zwycięstwo w premierowej odsłonie tylko uskrzydli Świątek. Tymczasem w drugim secie doszło do niespodziewanego zwrotu akcji. Polka mocno obniżyła poziom przy własnym serwisie. To tylko zachęciło Osakę do agresywnej gry na returnie. Japonka uderzała piłkę mocno i głęboko. Nie wstrzymywała ręki i grała na dużej intensywności.
Wydarzenia w drugim secie potoczyły się błyskawicznie. Osaka wywalczyła przełamania w pierwszym i trzecim gemie. Potem w pełni kontrolowała sytuację na korcie. Świątek nie była w stanie jej zagrozić. Nie miała pewności swoich uderzeń, a Japonka tylko czekała na kolejne szanse. W siódmym gemie wypracowała dwie piłki setowe i już przy pierwszej okazji wyrównała stan spotkania.
Po zakończeniu drugiego seta Świątek skorzystała z przerwy toaletowej. Po wznowieniu gry toczyła się zażarta walka na korcie. Świątek miała break pointy, lecz nie zdołała wykorzystać żadnej z trzech szans. Po zmianie stron do ataku ruszyła Osaka i to ona wywalczyła przełamanie. Bardzo ważny był kolejny gem, w którym Japonka wygrała serwis ze stanu 0-40. Polka znalazła się wówczas w wyjątkowo trudnej sytuacji, bowiem przegrywała 0:3.
Osaka miała przewagę i nie zamierzała się zatrzymywać. Serwowała na bardzo wysokim poziomie i miała dużą wiarę we własne umiejętności. W szóstym gemie wypracowała kolejnego break pointa i tylko prosty błąd z bekhendu uchronił Świątek przed kolejną stratą serwisu. Nasza reprezentantka zdołała wówczas zmniejszyć dystans do dwóch gemów (2:4).
Ale Świątek nie poddała się bez walki. W dziewiątym gemie Japonka sprezentowała jej break pointa po paru nieudanych zagraniach. W momencie zagrożenia Osaka posłała wygrywający forhend, a następnie uzyskała piłkę meczową. Świątek uratowała się wówczas kapitalnym bekhendem po krosie! Po chwili Polka miała drugiego break pointa, a wyrzucony przez rywalkę bekhend dał jej przełamanie powrotne.
Nasza reprezentantka wróciła do gry, a na korcie trwała niesamowita walka. Świątek wyraźnie odzyskała wiarę w siebie. Teraz to ona prezentowała się lepiej i korzystała z błędów rywalki. Polka doprowadziła do remisu po 5, choć znów była dwie piłki od porażki. Sytuacja na korcie wyraźnie się odwróciła. Liderka rankingu WTA poszła za ciosem i wypracowała break pointa. Po chwili Osaka popełniła podwójny błąd i straciła serwis. Po zmianie stron Polka szybko uzyskała dwa meczbole i przy pierwszym zakończyła spotkanie.
Po dwóch godzinach i 57 minutach Świątek odniosła wielkie zwycięstwo w swojej świątyni, na korcie Philippe'a Chatriera. Mimo słabszej postawy i krytycznej sytuacji na korcie podniosła się i finalnie cieszyła się z wygranej. W całym pojedynku zdobyła o pięć punktów mniej od Osaki (109-114) i wywalczyła mniej przełamań (3-5). Polka skończyła 37 piłek i miała 32 błędy własne. Japonka zanotowała aż 54 wygrywające uderzenia i pomyliła się 38 razy.
Zwycięska Świątek ciągle ma szansę sięgnąć po czwarty w karierze tytuł w międzynarodowych mistrzostwach Francji. Jej przeciwniczką w III rundzie będzie Czeszka Marie Bouzkova lub Chorwatka Jana Fett.
Roland Garros, Paryż (Francja)
Wielki Szlem, kort ziemny, pula nagród 53,478 mln euro
środa, 29 maja
II runda gry pojedynczej:
Iga Świątek (Polska, 1) - Naomi Osaka (Japonia) 7:6(1), 1:6, 7:5
Program i wyniki turnieju kobiet
Czytaj także:
Dobre wieści dla Polek. Zobacz najnowszy ranking
Stagnacja Huberta Hurkacza. Jego kolega złamał kolejną barierę