Radwańska przyleciała do Paryża. Zobacz, kto ją przywitał

Zdjęcie okładkowe artykułu: WP SportoweFakty / Krzysztof Porębski / Na zdjęciu: Agnieszka Radwańska
WP SportoweFakty / Krzysztof Porębski / Na zdjęciu: Agnieszka Radwańska
zdjęcie autora artykułu

Agnieszka Radwańska zawitała do Paryża, aby wziąć udział w wielkoszlemowym Rolandzie Garrosie 2024. Krakowianka będzie jedną z gwiazd turnieju legend. W mediach społecznościowych pokazała, jak została powitana.

W listopadzie 2018 roku Agnieszka Radwańska zdecydowała się zakończyć swoją zawodową karierę. Mimo tego cały czas pozostawała przy ukochanym sporcie i uczestniczyła w różnych wydarzeniach. 20-krotna mistrzyni zawodów WTA i była wiceliderka rankingu promowała m.in. zdrowy i aktywny tryb życia.

"Isia" w ostatnich latach coraz częściej zaczęła się pojawiać podczas imprez Wielkiego Szlema. Organizatorzy zapraszali ją do rywalizacji w turniejach legend. Mają one charakter pokazowy i są dobrą formą zabawy. Mimo wszystko kibice chętnie oglądają w akcji byłe zawodowe tenisistki.

Niedawno Dawid Celt przekazał w programie "Break point", że jego żona weźmie udział w Rolandzie Garrosie 2024. Na paryskich kortach w przeszłości również czarowała, choć mączka nie była jej ulubioną nawierzchnią. Mimo tego w sezonie 2013 dotarła do ćwierćfinału międzynarodowych mistrzostw Francji.

ZOBACZ WIDEO: Śmierć zajrzała w oczy Świderskiemu. "Mogliby mnie nie odratować"

Radwańska przyleciała już do Paryża. Na swoim profilu na Instagramie pokazała, jak została powitana. Wyszedł do niej Alex Corretja, czyli dwukrotny finalista paryskiego turnieju (1998, 2001). 50-letni Hiszpan jest obecnie komentatorem i ekspertem stacji Eurosport.

W Paryżu Radwańska miała już okazję zwiedzić okolice. Udzieliła również kilku wywiadów. Cały czas cieszy się wielkim szacunkiem, dlatego dziennikarze i kibice lubią, gdy podzieli się swoją opinią na temat bieżących wydarzeń związanych z tenisem.

Czytaj także: Dobre wieści dla Polek. Zobacz najnowszy ranking Stagnacja Huberta Hurkacza. Jego kolega złamał kolejną barierę

Źródło artykułu: WP SportoweFakty