W środę (29 maja) Iga Świątek stoczyła wyrównany pojedynek z Naomi Osaką w II rundzie Rolanda Garrosa. Choć Polka była już bliska odpadnięcia z turnieju, ostatecznie mogła odetchnąć z ulgą. Pokonała Japonkę 7(6):6(1), 1:6, 7:5 i zameldowała się w następnej rundzie.
Z czego wynikały problemy liderki rankingu WTA? Świątek po meczu przyznała, że zadania nie ułatwiali jej zgromadzeni na trybunach kibice. Fani mieli deprymować polską tenisistkę okrzykami podczas wymian.
- W momencie, gdy na korcie są takie emocje, grasz o wielką stawkę i olbrzymie pieniądze, to pojedyncze okrzyki w nieodpowiednich momentach nam przeszkadzają. Wspierajcie nas pomiędzy punktami. Rozumiem, że to jest rozrywka, ale to ciężkie do zaakceptowania - mówiła.
ZOBACZ WIDEO: Śmierć zajrzała w oczy Świderskiemu. "Mogliby mnie nie odratować"
O komentarz do tych słów poproszona została rywalka Świątek z kortu Paula Badosa. Hiszpanka podzieliła się swoją opinią odnośnie dopingu ze strony kibiców. Jej zdanie jest nieco inne.
- Myślę, że (Świątek, przyp. red.) nie może narzekać, ponieważ ja grałam na korcie nr 8 i 9 i tam wszystko jeszcze mocniej słychać. Ma szczęście, że może grać cały czas na korcie imienia Philippe'a Chatriera - powiedziała Badosa.
Hiszpańska tenisistka dodała, że krzyki dobiegające z trybun w żadnym stopniu nie sprawiają jej trudności. Jak przyznała, w trakcie meczów jest na tyle skupiona na grze, że nie zwraca uwagi negatywne komentarze.
- Lubię, gdy kibice dopingują. Dzięki temu jestem napompowana. Mieliśmy bardzo trudną sytuację lata temu, kiedy graliśmy bez kibiców z powodu sytuacji COVID, więc teraz jestem bardzo szczęśliwa, że wrócili i myślę, że są bardzo ważni dla naszego sportu - zaznaczyła.
Dodajmy, że organizatorzy turnieju zareagowali na słowa Świątek i zapowiedzieli wprowadzenie surowszych zasad dla kibiców (więcej o tym przeczytasz TUTAJ).
Zobacz także:
Świątek i Sabalenka w trzeciej rundzie. Tak wygląda wirtualny ranking