Pierwotnie para Katarzyna Kawa i Nao Hibino nie załapała się do drabinki debla pań, która została rozlosowana w niedzielę. Mimo tego zdecydowała się pozostać w Paryżu i czekać na rozwój sytuacji. W piątek z zawodów wycofały się Holenderka Demi Schuurs i Brazylijka Luisa Stefani. To właśnie w ich miejsce wskoczyły Polka i Japonka.
Kawa i Hibino zmierzyły się z duetem Irina-Camelia Begu i Nadia Podoroska. Wykorzystały swoją szansę i odniosły zdecydowane zwycięstwo. Pokonały bowiem Rumunkę i Argentynkę 6:2, 6:2. Potrzebowały do tego zaledwie 67 minut.
Kryniczanka i jej partnerka świetnie weszły w mecz. Po dwóch przełamaniach wysunęły się na 4:0. Wówczas Begu i Podoroska odrobiły część strat, ale końcówka znów należała do Kawy i Hibino. Polka i Japonka wywalczyły trzeciego breaka w secie, a po chwili pewnie zwieńczyły premierową odsłonę.
ZOBACZ WIDEO: Śmierć zajrzała w oczy Świderskiemu. "Mogliby mnie nie odratować"
W drugiej części spotkania powtórzyła się sytuacji z partii otwarcia. Po dwóch przełamaniach Kawa i Hibino prowadziły już 4:1. Begu i Podoroska zmniejszyły dystans, ale końcówka znów należała do naszej reprezentantki i jej partnerki. Zdobyły one dwa kolejne gemy i tym samym zakończyły całe spotkanie.
Para Kawa i Hibino pewnie zameldowała się w II rundzie turnieju debla wielkoszlemowego Rolanda Garrosa 2024. Ich przeciwniczkami w niedzielnym spotkaniu będą Rosjanki - młoda i utalentowana Mirra Andriejewa oraz bardzo doświadczona Wiera Zwonariowa.
Odnotujmy, że Kawa jako jedyna reprezentantka Polski przystąpiła do trzystopniowych kwalifikacji do turnieju singla. Pokonała w nich Czeszkę Gabrielę Knutson, jednak w drugiej fazie przegrała z Brazylijką Laurą Pigossi.
Roland Garros, Paryż (Francja)
Wielki Szlem, kort ziemny, pula nagród 53,478 mln euro
piątek, 31 maja
I runda gry podwójnej kobiet:
Nao Hibino (Japonia, Alt) / Katarzyna Kawa (Polska, Alt) - Irina-Camelia Begu (Rumunia) / Nadia Podoroska (Argentyna) 6:2, 6:2
Czytaj także:
Dobre wieści dla Polek. Zobacz najnowszy ranking
Stagnacja Huberta Hurkacza. Jego kolega złamał kolejną barierę