Nasza tenisistka musiała się napracować, by wywalczyć awans do trzeciej rundy wielkoszlemowego Rolanda Garrosa. Od drugiego seta spotkanie z Naomi Osaką nie układało się po jej myśli, ale ostatecznie zwyciężyła 7:6(1), 1:6, 7:5. A przypomnijmy, że w decydującej partii przegrywała już 2:5 i 0:30, a nawet broniła piłki meczowej.
Kamery Eurosportu po zakończonym spotkaniu zarejestrowały, że Iga Świątek płakała w szatni. Wówczas można było spodziewać się, że powodem były właśnie emocje, które towarzyszyły jej podczas zaciętego pojedynku z Japonką trwającego trzy godziny.
W trzeciej rundzie Polka zmierzyła się z Marie Bouzkovą. Jej spotkanie z Czeszką potrwało z kolei półtorej godziny i w tym czasie faworytka zwyciężyła 6:4, 6:2. Po meczu pojawiła się na konferencji prasowej i wypowiedziała się na temat płaczu po poprzednim pojedynku.
ZOBACZ WIDEO: Skrytykowała sesję zdjęciową Agnieszki Radwańskiej. "Dużo wtedy płakałam"
- Byłam przytłoczona emocjami. Szczerze mówiąc, w trakcie meczu myślałam, że odpadnę z turnieju. To wszystko uderzyło mnie później. Byłam szczęśliwa, że wygrałam, ale wciąż czułam, jak blisko byłam krawędzi - wytłumaczyła swoją reakcję liderka światowego rankingu WTA.
W pewnym momencie Świątek została poproszona, by porównała spotkanie z Osaką i Bouzkovą. - Ciężkie mecze dużo uczą, inspirują, ale gdyby każdy miał tak wyglądać, to pewnie fizycznie miałabym kłopot. W spotkaniu z Osaką naprawdę czułam, że jestem w wielkich tarapatach. To trochę sprawiło, że było po nim dużo emocji. Zawsze będę zawodniczką, która lubi wygrywać w komforcie, więc powiedziałabym, że ciężkie mecze inspirują, dają pozytywnego kopa, jeśli wyjdzie się z opresji, ale fajnie jest mieć kontrolę i wygrywać zgodnie z założeniami - podkreśliła trzykrotna triumfatorka francuskiej imprezy.
23-latka do gry wróci w niedzielę, 2 czerwca. Na ten dzień zaplanowano bowiem jej spotkanie czwartej rundy. Po przeciwnej stronie siatki stanie Rosjanka Anastazja Potapowa. Godzina pojedynku będzie znana, gdy organizatorzy zaprezentują plan gier.