To był dzień Igi Świątek. Liderka światowego rankingu nie miała najmniejszych problemów z pokonaniem Anastazji Potapowej i w pięknym stylu awansowała do ćwierćfinału Rolanda Garrosa, "serwując" rywalce dwa bajgle (---> RELACJA), co w tenisowym żargonie oznacza wygranie setów do zera.
Co powiedziała po spotkaniu? Jak zawsze biła od niej skromność, a także poczucie humoru. - Byłam po prostu bardzo skupiona. Nie patrzyłam na wynik - przyznała polska tenisistka.
- Poszło całkiem szybko... dość dziwnie - dodała zawodniczka, rozśmieszając publiczność. Spotkanie z Rosjanką zamknęła w 40 minut!
ZOBACZ WIDEO: Porównali go do Maradony. Tylko spójrz, co robił z piłką
- Staram się skupić na sobie. Miałam takie poczucie, że rywalka jest być może trochę zestresowana. Czasem podejmowała nietypowe decyzje, ale ja kontynuowałam moją dobrą grę i cieszę się, że byłam zdyscyplinowana. Niekiedy ciężko "dopchnąć" taki mecz, jeśli jest taki wynik, bo już człowiek się rozluźnia za bardzo. To się jednak nie wydarzyło i byłam do końca skoncentrowana - oceniła Iga Świątek w rozmowie z Eurosportem.
23-latka grała w niedzielę przy otwartym dachu. Czy zauważyła szczególną różnicę? - Ciężko ocenić, wydaje mi się, że poradziłabym sobie nawet przy zamkniętym dachu - odparła zawodniczka.
- Przy otwartym ten kort trochę więcej oddaje energię piłce. Naprawdę trudno ocenić, bo nie miałyśmy tutaj długich akcji. Z uwagi, że wszystkie treningi gram na zewnątrz, jeśli nie pada, na pewno bardziej naturalne dla mnie jest granie przy otwartym - zakończyła wątek Iga Świątek.
Rakieta numer jeden na świecie o półfinał French Open zawalczy z Marketą Vondrousovą lub Olgą Danilović.