W samych superlatywach można wypowiadać się o Idze Świątek, która walczy o swój czwarty z rzędu triumf w Paryżu. Liderka światowego rankingu czwartkowy, półfinałowy mecz z Coco Gauff zamknęła w dwóch setach i o trofeum zagra w sobotę z Jasmine Paolini.
W ostatnich miesiącach wiele mówiło się o poprawkach, które mają zostać wdrożone do gry Polki. Dowiedzieliśmy się, że sztab szkoleniowy zamierza popracować z 23-latką między innymi nad serwisem. I faktycznie, był to element, który "królowa mączki" w ostatnim czasie udoskonalała.
Iga Świątek podczas starcia z Amerykanką zrobiła "życiówkę" i posłała piłkę z prędkością aż 198 km/h. Nie umknęło to uwadze Łukaszowi Jachmiakowi (Sport.pl), czyli jednemu z polskich dziennikarzy, który z bliska przygląda się grze rakiety numer jeden na świecie.
ZOBACZ WIDEO: Śmierć zajrzała w oczy Świderskiemu. "Mogliby mnie nie odratować"
- Nie wiem czy widziałaś, ale zaserwowałaś z prędkością 198 km/h i to jest chyba twój rekord życiowy. Czy na treningach łamiesz już 200 km/h, jeśli w ogóle na treningach to mierzycie? - zapytał na konferencji prasowej.
Finalistka French Open odpowiedziała mu: - Na treningach tego nie mierzymy. Nawet nie wiem, czy są takie sprzęty przenośne, które by to dobrze mierzyły, szczerze mówiąc. Pewnie tak, ale z nich nie korzystaliśmy. Mój trener, jak go spytam ile zaserwowałam, to zawsze mi powie co do kilometra. Ma dobre oko.
Po czym dodała, że w meczu z Coco Gauff chciała odważnie serwować i wyraziła swoje zadowolenie z tego, że prędkości idą w górę, ponieważ sprawia wtedy więcej trudności swoim przeciwniczkom.
Do rekordu uznanego przez WTA jeszcze trochę jednak brakuje. Należy on do niemieckiej tenisistki Sabine Lisicki, która w starciu z Aną Ivanović wprowadziła piłkę do gry z prędkością 210,8 km/h. Miało to miejsce w 2014 roku podczas pierwszej rundy turnieju Stanford Classic.
---> "To absurdalne". Gauff domaga się zmiany po meczu ze Świątek
---> Zrobiła to za czwartym razem. Tak Świątek cieszyła się z awansu do finału [WIDEO]