Jak na razie Iga Świątek dla Coco Gauff to rywalka jak z koszmaru. Panie dotychczas mierzyły się ze sobą 12 razy i Polka triumfowała jedenastokrotnie. Liderka rankingu WTA przedłużyła znakomitą passę w czwartek. W półfinale Roland Garros nie dała Amerykance większych szans i ostatecznie wygrała 6:2, 6:4.
W spotkaniu nie brakowało jednak emocji. W jednym z momentów Gauff wściekła się po decyzji sędzi, która przy serwisie Świątek wywołała aut. Amerykanka posłała return poza kort, myśląc, że Polka będzie musiała serwować jeszcze raz. Okazało się, że serwis był dobry, ale sędzia w dość zaskakujący sposób przyznała punkt raszyniance, co wywołało protesty ze strony zwyciężczyni ubiegłorocznego US Open.
Gauff została zapytana na konferencji prasowej, czy nie powinno się wprowadzić systemu wideoweryfikacji, który sprawdzałby decyzje sędziów. Chodzi o system na wzór piłkarskiego VAR-u, w którym sędzia główny lub specjalnie wyznaczony arbiter poza kortem rozstrzygałby sporne sytuacje.
ZOBACZ WIDEO: Skrytykowała sesję zdjęciową Agnieszki Radwańskiej. "Dużo wtedy płakałam"
- Tenis to jedyny sport, gdzie nie tylko nie mamy systemu wideoweryfikacji, ale także decyzje są podejmowane przez jedną osobę - mówiła Amerykanka. - To absurdalne, że my tego nie mamy. Nie mówię dlatego, że coś mi się stało, ale w każdej dyscyplinie to jest. (...) To jest słabe, że później się dowiadujesz, widzisz w sieci, że miałaś rację. Co ci to daje po fakcie? - pytała Gauff.
- W takich sytuacjach można poprosić o supervisora, ale on niewiele może zrobić. Jako sport musimy zdecydowanie ewoluować, mamy technologię. Pokazują wszystko w telewizji, więc nie wiem, czemu zawodnicy nie mogą tego zobaczyć - podsumowała Amerykanka.
Zobacz także:
Sabalenka i Rybakina poza turniejem. Ten mem robi furorę
Widać gołym okiem. Duża zmiana w meczu Świątek