Po raz kolejny mamy tylko dwóch tenisistów w drugiej rundzie turnieju wielkoszlemowego. Hubert Hurkacz i Iga Świątek jako jedyni będą reprezentować nasz kraj. Swoje pierwsze mecze przegrały Magdalena Fręch oraz Magda Linette.
Obie nie były faworytkami w swoich pojedynkach. Elina Switolina ograła Linette 7:5, 6(9):7, 6:3, a Fręch uległa Beatriz Haddad Mai 5:7, 3:6.
- To spodziewanie rezultaty. Nie były faworytkami, patrząc na dyspozycję zarówno Linette, jak i Fręch. Walczyły mocno na korcie i wyniki pokazują, że wcale nie były to jednostronne spotkania, jakich można było się spodziewać po ostatnich rezultatach - mówi Michał Dembek, były tenisista, a obecnie trener. Skąd kryzysy obu Polek?
Była wśród wielkich. Czemu tam nie została?
Podczas ubiegłorocznego Australian Open Magda Linette zachwyciła cały tenisowy świat. Polka pokonała na swojej drodze wielkie gwiazdy jak Caroline Garcię czy Karolinę Pliskovą i awansowała do półfinału. - Przed Australian Open w 2023 roku nie powiedziałbym, że Linette jest w stanie dojść do półfinału wielkoszlemowego turnieju - tłumaczy nam Dembek.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: poszła na plażę o 8 rano. Co za zdjęcia!
Od tego czasu poznanianka nie była jednak w stanie nawiązać do sukcesów. Aż 4 z 6 występów wielkoszlemowych w singlu zakończyła już w pierwszej rundzie, z czego wszystkie trzy w tym roku. Jakie są tego powody?
- Po tej zwyżce formy z poprzedniego sezonu nie jest w stanie sprostać oczekiwaniom. Widać, że gra trochę bojaźliwie, mało odważnie, rzadko przejmuje inicjatywę i stąd właśnie te problemy - tłumaczy problemy 31-latki.
Jego zdaniem styl Linette jest za mało ofensywny, by dochodziła tak daleko. - Nie ma wielu elementów, które pozwalają jej grać na własnych warunkach. Apetyty były większe po tych lepszych wynikach, a teraz osiąga rezultaty, na które po prostu pozwala jej potencjał - dodaje.
Obecnie Linette zajmuje dopiero 44. miejsce w rankingu WTA. To bardzo daleko od 19. lokaty, na której plasowała się jeszcze w ubiegłym roku. A samo zestawienie jest o tyle ważne, że zajmowanie miejsca w czołowej trzydziestce jest premiowane rozstawieniem w turniejach wielkoszlemowych czy wolnym losem w pierwszej rundzie na niektórych turniejach. Czy Linette ma szanse ponownie awansować?
- Trudno jest jej się w stanie przebić do czołowej dwudziestki. Ten ranking, który teraz zajmuje, odzwierciedla jej poziom gry - konkluduje Dembek.
Wynik ponad stan
Rok po Linette na Australian Open zachwyciła Magdalena Fręch. 26-latka ograła m.in. Caroline Garcię i awansowała do czwartej rundy turnieju. Później poszła za ciosem i w Dubaju również odpadła tuż przed ćwierćfinałem. Jednak jej ostatnie wyniki są dalekie od tych, które osiągała na początku sezonu.
- Po Australian Open zagrała bardzo dobry turniej w Dubaju, na którym toczyła wyrównany bój z Rybakiną i apetyty rosły. Obniżyła loty i wróciła do dyspozycji, do której nas przyzwyczaiła w ostatnich latach. To pokazuje, że ostatni wynik w Australian Open był trochę na wyrost, a teraz gra na poziomie zawodniczki z miejsc 70-80 w rankingu - tłumaczy nasz rozmówca.
Jego zdaniem kłopoty Magdaleny Fręch mają źródło w jej stylu gry, dokładnie tak, jak ma to miejsce w wypadku jej starszej koleżanki.
- Obie są zawodniczkami, które mocno bazują na błędach przeciwniczek, wolą wytrącać z rytmu rywalki niż budować akcje. Są zależne od nich. Nie generują prędkości, by grać na swoich warunkach. U Fręch ograniczeniami są serwis i gra ofensywna, przez które trudno jej będzie coś więcej osiągnąć - twierdzi były tenisista.
Po sukcesie w Australian Open Fręch zajmowała w rankingu 42. lokatę i wydawało się, że powoli będzie piąć się w górę. Tak się jednak nie dzieje i 26-latka spadła na 58. miejsce. Czy ma szanse, by się odbić?
- Ta trzydziestka będzie bardzo trudna do osiągnięcia. Dojście tak wysoko będzie u niej bardzo trudne. Być może załapie do czołowej pięćdziesiątki - kończy Michał Dembek.
Arkadiusz Dudziak, dziennikarz WP SportoweFakty
Czytaj więcej:
Świetne wieści dla Hurkacza! Chodzi o ranking