Podczas igrzysk olimpijskich Paryż 2024 rozpoczęła się rywalizacja o medale w tenisie. Zobaczyliśmy już w akcji kilka gwiazd z Novakiem Djokoviciem na czele. Serb na początek zmierzył się z Matthew Ebdenem i błyskawicznie wygrał 6:0, 6:1.
To był kuriozalny mecz. Australijczyk do Paryża przybył, aby rywalizować w deblu. Do turnieju singlowego dostał się przez przypadek. Z powodu problemów zdrowotnych z rywalizacji wycofał się Holger Rune i to Ebden zajął jego miejsce.
36-latek od dwóch lat nie gra w singlu. Po spotkaniu szczerze przyznał, że wyszedł na kort tylko po to, aby odbębnić niepotrzebny obowiązek. Priorytetem jest dla niego debel.
ZOBACZ WIDEO: "Prosto z igrzysk": Trudności Igi Świątek w pierwszym meczu. "Ona z klifu potrafi wracać"
- Jedyny cel, jaki miałem, to żeby nie doznać kontuzji. Nigdy nie zamierzałem wygrać. Powiedziałem Novakovi, że mi przykro, że nie mogłem dać mu dłużej pograć - powiedział Ebden.
Wściekłości nie ukrywał Djoković. Serbski gwiazdor nie miał jednak pretensji do swojego rywala, a do działaczy, którzy są odpowiedzialni za tak kuriozalne przepisy.
- Naprawdę nie rozumiem tych zasad. Dla mnie to nielogiczne, że ktoś wycofuje się z singla, a w jego miejsce wskakuje zawodnik zgłoszony do debla. Szczerze mówiąc, nie sądzę, żeby to było dobre dla wizerunku tego sportu. Jest wielu singlistów, którzy poświęcili wiele, by tu zagrać i mogliby zostać wezwani. Mam nadzieję, że ta zasada na igrzyskach olimpijskich zostanie zmieniona - przyznał "Nole".
W drugiej rundzie Nadal już tak łatwo nie będzie mieć. Jego rywalem prawdopodobnie będzie Roger Federer, który wcześniej musi pokonać Martona Fucsovicsa.