Od początku jasne było, że dla Igi Świątek w tym sezonie najważniejszą imprezę są igrzyska olimpijskie 2024. Biorąc pod uwagę, że areną tenisowych zmagań miały być korty Rolanda Garrosa, nasza tenisistka była zdecydowaną faworytką do końcowego triumfu.
To właśnie w Paryżu w tym roku po raz trzeci z rzędu, a czwarty w karierze wygrała tamtejszy turniej wielkoszlemowy. Polce udało się dojść do strefy medalowej, ale straciła szansę na złoty medal po porażce z Chinką Qinwen Zheng w półfinale.
W efekcie w piątek (2 sierpnia) nasza tenisistka rywalizowała o brązowy medal. Starcie ze Słowaczką Anną Karoliną Schmiedlovą było jednostronne, liderka światowego rankingu WTA triumfowała 6:2, 6:1.
ZOBACZ WIDEO: "Prosto z Igrzysk". Bekhendowa niemoc Świątek. "To nie było jej koronne uderzenie"
Tym samym Świątek zapewniła miejsce na podium igrzysk. To także gwarantuje jej już emeryturę olimpijską, którą otrzymuje każdy sportowiec, który na najważniejszej imprezie czterolecia zdobędzie medal.
Jej dokładną wysokość wylicza się na podstawie kwoty ustalonej przez ustawę budżetową i mnoży razy 1,8. W 2024 roku emerytowani olimpijczycy w naszym kraju otrzymują od ministerstwa sportu 4203 zł brutto miesięcznie i od tej kwoty nie odprowadza się żadnej składki.
Na otrzymanie pieniędzy z tytułu emerytury olimpijskiej nasza tenisistka będzie musiała jednak poczekać jeszcze przynajmniej 17 lat. Przysługuje ona bowiem dopiero po ukończeniu 40. roku życia, a do tego nie można być wówczas aktywnym sportowcem.
Teraz natomiast Polka zapewniła sobie ponad 200 tysięcy złotych. Taką sumę za zdobycie medalu wypłaci jej bowiem Polski Komitet Olimpijski (więcej TUTAJ).
Mowi sie i pisze ze sport to zdrowie ale czy tylko??
Nasza pierwsza medalistka na tej olimpiadzie jest rowniez zolnierzem tak jak wielu innych sportowc Czytaj całość