W ostatnich tygodniach Iga Świątek skupiła się na igrzyskach olimpijskich w Paryżu. Zakończyła je z brązowym medalem. To z jednej strony największy sukces w historii polskiego tenisa na igrzyskach, ale z drugiej - Polka była zdecydowaną faworytką turnieju.
Igrzyska to już jednak przeszłość. Teraz Polka wyjechała do Ameryki Północnej, gdzie rozgrywane są kolejne turnieje WTA. Świątek wycofała się z udziału w zawodach w Toronto, ale wystąpić ma w kolejnych turniejach. Pierwszy z nich odbędzie się w Cincinnati. To jeden z etapów przygotowań do US Open.
Podczas spotkania z dziennikarzami Świątek zabrała głos na temat kalendarza turniejów. - Nasz terminarz jest szalony. Najprawdopodobniej najtrudniejszy w sporcie. Istnieją dyscypliny, które są wymagające i potrafią dać w kość, ale w większości z nich zawodnicy otrzymują cztery miesiące przerwy - powiedziała Świątek, a cytuje ją oficjalna strona turnieju.
ZOBACZ WIDEO: "Prosto z Igrzysk". Minorowe nastroje w polskich obozach. "Lekcja pokory, nie jest dobrze"
- Wydaje mi się, że z roku na rok ten kalendarz jest coraz bardziej szalony. To jest przerażające. Trzeba po prostu mądrze trenować - dodała Świątek.
Polka od wielkoszlemowego Rolanda Garrosa grała tylko w Wimbledonie i w igrzyskach olimpijskich. Teraz czeka ją zdecydowanie bardziej intensywny okres gry.
Świątek nie jest jedyną zawodniczką, która narzekała na przeładowany terminarz. Wcześniej podobne zdanie wyrażała także Aryna Sabalenka. Białorusinka w ostatnich tygodniach walczyła z kontuzjami.
Świątek jest już pewna udziału w tegorocznym WTA Finals. Jest też zdecydowaną liderką rankingu WTA.
Czytaj także:
W Niemczech wrze. Mistrzowie otwarcie uderzyli w kanclerza
Co dalej z karierą Julii Szeremety? "Propozycje napływają"