Zarobki trenerów tematem tabu w tenisie. Ile mógł zgarnąć Wiktorowski?

Getty Images / Robert Prange / Na zdjęciu: Iga Świątek i Tomasz Wiktorowski
Getty Images / Robert Prange / Na zdjęciu: Iga Świątek i Tomasz Wiktorowski

Tomasz Wiktorowski nie jest już trenerem Igi Świątek. Decyzja najlepszej polskiej tenisistki wywołała konsternację w środowisku. Polka szuka obecnie zagranicznego szkoleniowca i jedno jest pewne. Będzie on mógł liczyć na pokaźne zarobki.

W tym artykule dowiesz się o:

Iga Świątek w ostatnich tygodniach wycofuje się z kolejnych turniejów WTA, co sugerowało pewne problemy w otoczeniu raszynianki, ale w piątek numer jeden światowego rankingu zszokowała środowisko tenisowe. Polka ogłosiła, że po trzech latach zakończyła współpracę z trenerem Tomaszem Wiktorowskim. Nowy szkoleniowiec 23-latki ma pochodzić z zagranicy.

Ile zarobił Tomasz Wiktorowski?

W świecie tenisa jawne są kwoty, jakie zawodniczki podnoszą z kortu. Dzięki temu wiemy, że Iga Świątek w 2023 roku zarobiła 9,9 mln dolarów. Zdaniem "Forbesa", kolejnych 14 mln dolarów zgarnęła już poza kortem. Daje to łącznie 23,9 mln dolarów (niespełna 100 mln zł).

Ile z tej kwoty otrzymał trener Tomasz Wiktorowski? To już temat tabu. W zawodowym tenisie niechętnie mówi się publicznie o tym, ile wynoszą stawki szkoleniowców. Są one uzgadniane indywidualnie i zależą od wielu zmiennych. WP SportoweFakty dowiedziały się, że zazwyczaj trener otrzymuje 10-15 proc. kwoty, jaką w danym turnieju zarabia jego podopieczna.

ZOBACZ WIDEO: Zmarzlik "zamknął zbiórkę" dla Kuby. Przed operacją pamiętał o 9-latku

W skrajnych przypadkach może to być nawet 50 proc., ale wówczas kontrakt zazwyczaj nie przewiduje dodatkowych premii. Na tym polu trener również może sporo wynegocjować. Wielu szkoleniowców zapewnia sobie bonusy, jeśli np. ich gracz trafi do setki, pięćdziesiątki czy też dziesiątki światowego rankingu.

Kwoty oczywiście negocjowane są indywidualnie, bo chociażby w przypadku Świątek niemal oczywistym jest jej obecność w czołowej setce rankingu WTA. Dlatego należy się spodziewać, że Wiktorowski mógł liczyć co najwyżej na premię za miejsce w TOP10.

- Musisz znaleźć zasoby, aby utrzymać cały team i być tak naprawdę dla siebie małą firmą. Zawsze uważałam, że najtrudniej jest zatrudnić ludzi, którzy powiedzą ci, co masz robić - mówiła w jednym z wywiadów Garbine Muguruza, była liderka rankingu WTA, zwracając uwagę na to, że jest szefem dla własnego trenera. - Nawet jeśli jestem właścicielem tej łodzi, to zatrudniam kapitana, który będzie nią kierował - dodała.

Trenerzy otrzymują też pieniądze za treningi w okresie, kiedy zawodniczka nie gra w turniejach WTA. Są to jednak kwoty niewielkie w porównaniu do tych, które mogą zarobić, gdy ich podopieczna osiągnie oszałamiający sukces.

Wstęp do wielkich pieniędzy

Z danych amerykańskich serwisów rekrutacyjnych wynika, że trener tenisa na poziomie podstawowym może zarobić ok. 45-60 tys. dolarów rocznie (ok. 180-240 tys. zł). To niewiele, ale też wyrobienie sobie nazwiska może otworzyć drogę do wielkiej sławy i gigantycznych pieniędzy. Najlepszym przykładem jest Patrick Mouratoglou.

Francuz w 1996 roku założył akademię tenisa, ale wielką sławę zdobył trenując przez dekadę (2012-2022) Serenę Williams. Współpraca z Amerykanką miała mu gwarantować co najmniej 2 mln dolarów rocznie. Dodatkowo wypromowała jego szkołę tenisową.

Mouratoglou zaczął pobierać 7,5 tys. dolarów (ok. 30 tys. zł) za 90-minutową, indywidualną lekcję tenisa w swojej akademii. Gdy stawka ujrzała światło dzienne, kibice byli w szoku. Jednak 54-latek nie narzeka na brak chętnych. Regularnie na zajęcia w jego szkole uczęszcza ok. 170 uczniów w wieku od 11 do 18 lat.

Nie wszyscy mogą liczyć na indywidualne zajęcia z Mouratoglou. Podstawowy pakiet treningów w szkole Francuza kosztuje co najmniej 45 tys. dolarów (ok. 180 tys. zł) rocznie za jednego ucznia. Serwis "Sport Rush" oszacował, że Francuz tylko w ubiegłym roku zarobił 7,65 mln dolarów na swojej akademii, choć też poniósł w związku z tym szereg wydatków - na opłaty pensji innych trenerów, przygotowanie kortów, itd.

Łukasz Kuczera, dziennikarz WP SportoweFakty

Źródło artykułu: WP SportoweFakty