Mieszkająca na co dzień w Scottsdale (amerykański stan Arizona) Azarenka już w Brisbane, w pierwszym starcie w sezonie, święciła pierwszy triumf. W Melbourne nie wytrzymała panujących upałów i w meczu IV rundy po wygraniu pierwszego seta z Sereną Williams w drugim skreczowała. Potem znakomicie spisała się w serii amerykańskich turniejów: zdobyła drugi i trzeci tytuł w Memphis i Miami, a w Indian Wells doszła do półfinału. W imprezach tych pokonała Karolinę Woźniacką, Dinarę Safinę, Swietłanę Kuzniecową i Serenę Williams. Amerykankę wręcz zdemolowała w finale turnieju w Miami, pokazując jak wielkie ma możliwości. Miami to przecież królestwo Sereny, w którym bardzo rzadko przegrywała, a tym razem została upokorzona przez grającą bez żadnych kompleksów młodą Białorusinkę.
Te znakomite wyniki zapewniły 19-latce debiut w czołowej dziesiątce rankingu. We French Open i Wimbledonie pokazała, że jest już gotowa na wielkie granie w turniejach wielkoszlemowych. W obu doszła do ćwierćfinału. Końcówkę sezonu miała słabszą (jedynie ćwierćfinał w Tokio). W debiucie w kończących sezon Mistrzostwach WTA na początek pokonała Jelenę Janković, ale potem nie dała rady Woźniackiej i Agnieszce Radwańskiej i nie awansowała do półfinału.
Azarenka najlepiej czuje się w wymianach z głębi kortu, stara się bić ostre piłki jak najbliżej linii. Jest konsekwentna w swojej grze i bardzo regularna, bardzo rzadko coś zmienia. Jej tenis jest schematyczny, ale gdy trafia swoim zabójczym bekhendem to ciężko ją zatrzymać. Forhend i gra przy siatce są największą bolączką Białorusinki. Bez ich poprawy ciężko będzie jej awansować do czołowej piątki. Jej słabą stroną jest także psychika, jest zdolna roztrwonić ogromną przewagę. W Mistrzostwach WTA miała półfinał na wyciągnięcie ręki, ale w meczu z Radwańską nie wykorzystała prowadzenia 6:4 i 5:2. Wcześniej w Pekinie przegrała z Marią Szarapową, mimo że prowadziła 5:2 w trzecim secie. Gdy wszystko idzie po jej myśli, to kontroluje sytuację i dominuje w wymianach, ale gdy gra przestaje się jej kleić często nie jest w stanie odzyskać równowagi.
Przed Białorusinką poważny test z odporności psychicznej. W sezonie 2010 nie będzie mogła sobie pozwolić na swobodne dobieranie turniejów, będzie skazana tylko na te największe imprezy. Rywalki ją już rozszyfrowały i wiedzą, że trzeba wykorzystywać słabszy forhend Białorusinki. Jeżeli Azarenka nie zaskoczy im czymś nowym to może nie utrzymać miejsca w Top10, tym bardziej, że Belgijki Justine Henin i Kim Clijsters sprawią, że rywalizacja będzie wyjątkowo zacięta.