ATP Finals od środka, dzień 4: czy to piłka tenisowa, czy lotka do badmintona?

PAP/EPA / MARTIN DIVISEK / Na zdjęciu: dziewczynka do podawania piłek
PAP/EPA / MARTIN DIVISEK / Na zdjęciu: dziewczynka do podawania piłek

Według Alexandra Zvereva piłki tenisowe przypominają teraz... lotki do badmintona. - Lecą szybko do trzech metrów, potem po prostu zwalniają. To nie działo się pięć czy sześć lat temu.

Podczas ATP Finals w Turynie najlepsi zawodnicy świata wypowiadają się negatywnie o piłkach tenisowych. Te miały wyraźnie stracić na jakości w ostatnich latach. Jednocześnie kontrowersje wzbudza fakt, że zbyt odmiennych rodzajów piłek używa się w kolejnych turniejach.

Zverev jest mocno zaangażowany w sprawę jako członek rady zawodników. Przeprowadził własny research w temacie, pytając samych producentów o szczegóły zmian w ostatnich latach. Z jego badań wynika, że piłki wszystkich dostawców straciły na jakości po pandemii.

- Powodem jest to, że z powodu pandemii firmy starały się ciąć koszty i używały innej gumy. Efektem tego jest, że piłki są średnio od 30 do 60 procent wolniejsze niż przed pandemią. I nie chodzi tu tylko o jedną firmę, ale o generalną sytuację producentów piłek. Piłki nie wytrzymują już tyle, co wcześniej.

Zverev stwierdził, że zawsze był fanem piłek firmy Dunlop. - Były szybkie nawet, gdy pęczniały. I nie przestawały latać, bo ciśnienie w ich środku nie opuszczało wnętrza. Teraz powietrze ucieka z powodu gorszego materiału, z których są wykonane.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie Znów jest z Neymarem?! Brazylijska modelka zachwyca urodą

Boli łokieć, boli nadgarstek

Efektem gorszych piłek są według Zvereva także problemy z łokciami. - Wielu zawodników ma też problemy z nadgarstkiem. To nie miało miejsca 10 czy 15 lat temu - powiedział Niemiec.

Piłek sprzed 2020 roku nie pamięta zbyt dobrze Taylor Fritz. Ale zapewnia, że w ubiegłym roku użyto innych piłek w następujących po sobie turniejach w Kanadzie i Cincinnati. - W Cincinnati łysiały. W Kanadzie pęchniały, jak to się dzieje normalnie.

Zverev zastrzegł, że nie narzeka na piłki z powodu swoich rezultatów. - Jestem drugi na świecie, miałem świetny sezon. Chcę tylko powiedzieć, że w dłuższej perspektywie zdrowie zawodników jest dużym problemem, jeśli będziemy dalej używać obecnych piłek.

Według Niemca piłki tenisowe przypominają teraz... lotkę do badmintona. - Lecą szybko do trzech metrów, potem po prostu zwalniają. To nie działo się pięć czy sześć lat temu.

Oczywiście, jak podkreślił Alex de Minaur, różni zawodnicy mają osobne opinie na temat rodzajów piłek. Ale wyróżnił kilka typów graczy: - Mocniej uderzający zawodnicy będą chcieli wolniejsze piłki, żeby uderzać tak mocno, jak chcą i czuć, że nie pudłują. Tenisiści, którzy używają nieco więcej finezji, będą prawdopodobnie za lżejszymi piłkami, bo tylko takie mogą kontrolować.

De Minaur nie chce wyrażać swojej preferencji, ale jednego jest pewien: - Musi być lepsze planowanie kalendarza pod kątem piłek. Nie można grać tydzień po tygodniu z różnymi piłkami.

Piłka zamiera w powietrzu

Po swoim wtorkowym meczu o piłki został zapytany także Danił Miedwiediew. - Boję się, że to będzie najdłuższa konferencja prasowa w moim życiu - żartował moskwianin, ale i on miał do powiedzenia w temacie.

- Zawodnicy, jak ja - ciągnął Miedwiediew - niezadowoleni z piłek, mówią, że sytuacja pogorszyła się po pandemii. 2022 był moim najgorszym rokiem. Musiałem zmienić naciąg na miększy, by piłka szybciej przecinała powietrze, bo właściwie nie mogłem już uderzyć żadnego winnera. Zadziałało.

Miedwiediew zmodyfikował też naciąg na wtorkowy mecz z de Minaurem w Turynie. Wygrał, co pozwoliło mu zachować szanse na awans do półfinału ATP Finals w Turynie. - Wyjaśnienie Saschy [Zvereva], że piłka umiera w powietrzu, to też dokładnie moje odczucie - przyznał.

Według Miedwiediewa dobrze z piłkami radzą sobie Alcaraz, Sinner i sam Zverev. - Co jest dość zaskakujące, bo jesteśmy z Saschą zbliżeni warunkami fizycznymi. W każdym razie wszyscy oni potrafią zaatakować martwą piłkę tak, by nie traciła na prędkości nawet po koźle.

- Wcześniej returnowałem pięć metrów za kortem i nie interesowało mnie, czy rywal grał serw & wolej, bo trafiałem winnery - wyjaśnił. I przypomniał sytuacją ze swojego meczu z Matteo Arnaldim (nie sprecyzował którego z czterech, które stoczyli): - Był trzeci set, może po 15 w gemie. Gdy dotknąłem piłki, on poszedł do siatki na mój forhend. Zdecydowałem się na zagranie wzdłuż linii, bo to w takiej sytuacji w sumie najłatwiejsze rozwiązanie. Uderzyłem piłkę i poczułem, że to było niesamowite zagranie. On miał trochę szczęścia, ale też zagrał dobrego woleja. Normalnie nie powinien był sięgnąć tej piłki, to powinien być winner. Ale piłka zamiera w powietrzu: gdy odbieram ją pięć metrów za kortem, piłka dosłownie zatrzymuje się i przeciwnik ma czas na atak.

Wolniejsze piłki znaczą, że - jak twierdzi Miedwiediew - każdy może w tym momencie wytrzymać wymianę. - To był wcześniej mój atut. Byłem w stanie wytrzymać wymiany dłużej niż rywale. Ale teraz nieważne, jak wysoki jesteś, jak źle się poruszasz.

Według Miedwiediewa rozwiązaniem mogłoby być użycie lepszych materiałów do produkcji piłek. Jedynym rodzajem piłek, które polubił w tym roku, były te użyte podczas turnieju olimpijskiego w Paryżu.

Dyskusja na temat piłek używanych w turniejach ATP z pewnością będzie miała ciąg dalszy.

Krzysztof Straszak z Turynu

Źródło artykułu: WP SportoweFakty