Pracowity dzień Polki w Charleston. Ważny zwrot akcji

Getty Images / Foto Olimpik/NurPhoto / Na zdjęciu: Gina Feistel
Getty Images / Foto Olimpik/NurPhoto / Na zdjęciu: Gina Feistel

Gina Feistel przystąpiła we wtorek do rywalizacji w zawodach WTA 125 (WTA Challenger) na kortach ziemnych w Charleston. Polska tenisistka była skuteczna w singlu. Gorzej jej poszło w deblu.

Zmagania w tegorocznym głównym cyklu już się zakończyły, ale ciągle rozgrywane są imprezy rangi WTA 125 czy ITF World Tennis Tour. Gina Feistel zdecydowała się na start w turnieju Fifth Third Charleston w Charleston. Na amerykańskiej mączce rozegrała we wtorek dwa mecze.

Najpierw Feistel przystąpiła do rywalizacji w singlu. Przeciwniczką notowanej obecnie na 310. miejscu w rankingu WTA Polki była Amerykanka Alana Smith (WTA 397), która dostała się do głównej drabinki poprzez jednostopniowe eliminacje.

Feistel była faworytką tego pojedynku i zwyciężyła ostatecznie 5:7, 6:2, 6:1. Polka mogła rozstrzygnąć spotkanie nawet w dwóch setach, lecz w premierowej odsłonie dwukrotnie nie wykorzystała przewagi przełamania. Potem jednak nastąpił zwrot akcji i pewne zwycięstwa naszej tenisistki w drugiej i trzeciej części spotkania.

ZOBACZ WIDEO: Można wpaść w zachwyt. Jędrzejczyk pokazała zdjęcia z rajskich wakacji

Tym samym Feistel awansowała do 1/8 finału turnieju singla. Jej kolejną przeciwniczką będzie w czwartek rozstawiona z piątym numerem Hiszpanka Leyre Romero Gormaz (WTA 165).

21-letnia Feistel przystąpiła również we wtorek do rywalizacji w deblu. Polka i Rumunka Irina Bara zmierzyły się z amerykańskim duetem Sophie Chang i Rasheeda McAdoo. Rozstawione z drugim numerem tenisistki gospodarzy zwyciężyły ostatecznie 7:5, 7:6(5).

Fifth Third Charleston, Charleston (USA)
WTA 125, kort ziemny, pula nagród 115 tys. dolarów
wtorek, 19 listopada

I runda gry pojedynczej:

Gina Feistel (Polska) - Alana Smith (USA, Q) 5:7, 6:2, 6:1

I runda gry podwójnej:

Sophie Chang (USA, 2) / Rasheeda McAdoo (USA, 2) - Gina Feistel (Polska) / Irina Bara (Rumunia) 7:5, 7:6(5)

Komentarze (0)