Dobry nastrój w reprezentacji Polski. Kapitan nie chciał zdradzić jednej rzeczy

PAP / Piotr Polak  / Na zdjęciu: Martyna Kubka (L), Maja Chwalińska (2L), Katarzyna Kawa (P) i Magda Linette (2P) oraz kapitan Dawid Celt
PAP / Piotr Polak / Na zdjęciu: Martyna Kubka (L), Maja Chwalińska (2L), Katarzyna Kawa (P) i Magda Linette (2P) oraz kapitan Dawid Celt

Reprezentacja Polski wystąpi w roli gospodarza turnieju kwalifikacyjnego do Pucharu Billie Jean King 2025. Biało-Czerwone czeka niełatwe zadanie w Radomiu. - Dobrze się czuję z większą odpowiedzialnością na swoich barkach - zapewnia Magda Linette.

Z różnych powodów z gry w reprezentacji Polski zrezygnowały Iga Świątek i Magdalena Fręch. Z tego względu kapitan Dawid Celt będzie miał do dyspozycji tylko jedną tenisistkę z Top 100, Magdę Linette. W składzie znalazły się ponadto Maja Chwalińska, Katarzyna Kawa i Martyna Kubka. Każda z naszych pań ma się czym pochwalić w ostatnich tygodniach.

Linette pierwszą rakietą

Magda Linette dotarła do ćwierćfinału prestiżowego turnieju Miami Open 2025. Po bardzo udanym występie na Florydzie poznanianka zdecydowała się wycofać z zawodów WTA 500 w Charleston, aby złapać oddech. Teraz jest gotowa, aby pełnić rolę pierwszej rakiety naszego kraju podczas turnieju kwalifikacyjnego do Pucharu Billie Jean King.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Joanna Jędrzejczyk i jej nowa pasja. Nie zgadniesz, co kupiła

- Dobrze się czuję z większą odpowiedzialnością na swoich barkach. Nie pierwszy raz występuję roli liderki drużyny, więc i tym razem zamierzam sobie z nią poradzić. Po prostu podchodzę do tej sytuacji, że jest jak jest. Grałam już z tymi dziewczynami, więc mało jest w stanie mnie zaskoczyć. Cieszę się, że mogę grać singla, że cały czas jestem ważnym punktem w drużynie. Czasami to nie ma znaczenia, czy jest się "jedynką", czy "dwójką", bo obie rywalki są mocne. Znam obie przeciwniczki i jestem przygotowana do występu w Radomiu - powiedziała Linette (cytat za PZT).

- Liczę na pełne trybuny i głośny doping. Kort wysypany w Radomiu jest naprawdę bardzo fajny. I przede wszystkim wygląda jakościowo świetnie. Bardzo przyjemny i już chyba wystarczająco ubity. To dobrze, że miałyśmy parę dni, żeby go przetestować i dać swój feedback, co trzeba skorygować. Dzisiaj już grało się naprawdę dobrze, przyjemny jest kozioł, nie jest za szybko, nie jest za wolno, jest akurat - dodała tenisistka z Poznania.

Z Bogoty do Radomia

Ostatnie dni były szalone dla Katarzyny Kawy. Nasza tenisistka szybko przeniosła się z Brazylii do kolumbijskiej Bogoty, gdzie wzięła udział w zawodach rangi WTA 250. Wygrała w nich w sumie sześć pojedynków i dopiero w finale zatrzymała ją faworyzowana Camila Osorio. Po tym występie Polka awansowała na 156. miejsce w rankingu WTA.

- Jest to zupełnie inny kort, bo to sztuczny kort ziemny w hali, a ja w Bogocie grałam na kortach zewnętrznych. Ale hala i całe otoczenie wyglądają niesamowicie. Została wykonana świetna robota, jeżeli chodzi o przygotowanie, bo zrobienie kortu ziemnego w hali to nie jest łatwa sprawa. Mam nadzieję, że uda mi się utrzymać formę i będę w pełni przygotowana do gry i że nie dopadnie mnie zbyt szybko "jet-lag". Jednak w krótkim czasie musiałam przeskoczyć kilka stref czasowych, żeby tu dotrzeć - przypomniała Kawa.

- Parę rzeczy zmieniłam na początku tego roku i myślę, że pewne elementy w mojej grze musiały się poukładać. Niektóre ułożyły się w Bogocie, trochę rzutem na taśmę, ale ważne, że się ułożyły. Myślę, że mniejsze turnieje tak mnie przeorały psychicznie, że miałam ogromną determinację, by jak najlepiej zagrać w Bogocie. Miało to wszystko wpływ na to, że wytrzymywałam trudne mecze - dodała kryniczanka.

Ambitne plany Polek

Maja Chwalińska spędziła ostatnie trzy tygodnie w tureckiej Antalyi, gdzie rywalizowała w imprezie rangi WTA 125. Osiągnęła półfinał w singlu, a w deblu wywalczyła tytuł i zagrała w finale. W efekcie Polka awansowała na 121. miejsce w klasyfikacji singlistek oraz 104. pozycję w zestawieniu deblistek.

- Chciałam po tegorocznym Australian Open zrobić wystarczająco wysoki ranking, który pozwoli mi zagrać w Rolandzie Garrosie. Nie starczyło mi sił prawdę mówiąc i potrzebowałam odpuścić parę tygodni. Teraz jestem w pełni sił i mam nadzieję, że w następnych turniejach wypadnę dobrze i uda mi się wejść do pierwszej setki. Wierzę, że mi się to uda, może prędzej niż później - wyznała Chwalińska.

Godne uwagi rezultaty osiągał również Martyna Kubka. Nasza reprezentantka zdobyła kilka dni temu w Nantes 25. w karierze tytuł deblowy na zawodowych kortach. Aktualnie zajmuje w tej klasyfikacji 125. lokatę.

- Nie stawiam sobie żadnych oczekiwań na ten sezon pod względem tytułów. Wiadomo, że dobrze grałam przed rokiem, ale nie wiem, czy mi się uda powtórzyć dziesięć zwycięstw z poprzedniego sezonu. Ale też dobrze się złożyło w tym roku na otwarcie, bo w czterech startach zagrałam w czterech finałach, a jeden wygrałam - zauważyła Kubka.

- W deblu jest wiele zmiennych, nie wiem, jak to się potoczy. W zeszłym roku miałam bodajże serię 13 super tie-braków wygranych z rzędu, co może się nie powtórzyć. Dalej skupiam się na startach w singlu, ale jednocześnie zamierzam podtrzymywać wysoki deblowy ranking, żeby mieć dobry punkt startowy do ataku na Top 100 - dodała zielonogórzanka.

Tego kapitan nie chciał zdradzić

Dawid Celt docenił na środowej konferencji prasowej wysiłki organizatorów w Radomiu. Nie chciał jednak wchodzić w szczegóły i nie wyjawił, które tenisistki zostaną nominowane do poszczególnych gier.

- Nie będę wchodził w szczegóły taktyczne. Mamy swoje plany, jak podejść do poszczególnych meczów, ale nie zdradzę, która z dziewczyn wystąpi jutro na drugiej rakiecie. Jesteśmy już po ostatnim treningu. Myślę, że nasze przygotowania tu na miejscu w Radomiu przebiegły bardzo fajnie i chciałem złożyć podziękowania na ręce prezesa PZT, bo organizacja i kort są naprawdę bez zastrzeżeń, za co dziękuję w imieniu drużyny - powiedział Celt.

- Jedynie Kasia sprawiła nam niespodziankę, przez to, że dotarła później, niż planowaliśmy. Ale trudno się nie cieszyć i nie gratulować jej niedzielnego występu w finale turnieju WTA w Bogocie. Jest kilka czynników, które wpłyną na to, kto zagra, ale jest za wcześnie, żebym o tym mówił. Pewnie jeszcze po obiedzie przedyskutujemy sobie to z teamem, porozmawiam z zawodniczkami i przed kolacją dziewczyny dostaną informacje - dodał kapitan Biało-Czerwonych.

Na inaugurację turnieju w Radomiu zostanie rozegrany mecz Polska - Szwajcaria (10 kwietnia). W piątek (11 kwietnia) Polska zmierzy się z Ukrainą, a w sobotę (12 kwietnia) zagrają ze sobą Szwajcaria i Ukraina. Wszystkie spotkania rozpoczną się o godz. 15:00.

Awans do turnieju finałowego w Shenzhen wywalczą tylko zwycięzcy sześciu grup kwalifikacyjnych. Drużyny te dołączą do zespołu Chin (czyli gospodarza) oraz ekipy Włoch, która będzie bronić tytułu.

Komentarze (2)
avatar
piotr aniol
10.04.2025
Zgłoś do moderacji
2
0
Odpowiedz
Bedzie ciezko ale wierzymy w Polske 
avatar
fannovaka
9.04.2025
Zgłoś do moderacji
2
0
Odpowiedz
A ta Kubka to strasznie wysoka ale jakos jej to nie pomaga w grze. Szwajcarki bez Bencic sa do ogrania 
Zgłoś nielegalne treści