Z różnych powodów z gry w reprezentacji Polski zrezygnowały Iga Świątek i Magdalena Fręch. Z tego względu kapitan Dawid Celt będzie miał do dyspozycji tylko jedną tenisistkę z Top 100, Magdę Linette. W składzie znalazły się ponadto Maja Chwalińska, Katarzyna Kawa i Martyna Kubka. Każda z naszych pań ma się czym pochwalić w ostatnich tygodniach.
Linette pierwszą rakietą
Magda Linette dotarła do ćwierćfinału prestiżowego turnieju Miami Open 2025. Po bardzo udanym występie na Florydzie poznanianka zdecydowała się wycofać z zawodów WTA 500 w Charleston, aby złapać oddech. Teraz jest gotowa, aby pełnić rolę pierwszej rakiety naszego kraju podczas turnieju kwalifikacyjnego do Pucharu Billie Jean King.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Joanna Jędrzejczyk i jej nowa pasja. Nie zgadniesz, co kupiła
- Dobrze się czuję z większą odpowiedzialnością na swoich barkach. Nie pierwszy raz występuję roli liderki drużyny, więc i tym razem zamierzam sobie z nią poradzić. Po prostu podchodzę do tej sytuacji, że jest jak jest. Grałam już z tymi dziewczynami, więc mało jest w stanie mnie zaskoczyć. Cieszę się, że mogę grać singla, że cały czas jestem ważnym punktem w drużynie. Czasami to nie ma znaczenia, czy jest się "jedynką", czy "dwójką", bo obie rywalki są mocne. Znam obie przeciwniczki i jestem przygotowana do występu w Radomiu - powiedziała Linette (cytat za PZT).
- Liczę na pełne trybuny i głośny doping. Kort wysypany w Radomiu jest naprawdę bardzo fajny. I przede wszystkim wygląda jakościowo świetnie. Bardzo przyjemny i już chyba wystarczająco ubity. To dobrze, że miałyśmy parę dni, żeby go przetestować i dać swój feedback, co trzeba skorygować. Dzisiaj już grało się naprawdę dobrze, przyjemny jest kozioł, nie jest za szybko, nie jest za wolno, jest akurat - dodała tenisistka z Poznania.
Z Bogoty do Radomia
Ostatnie dni były szalone dla Katarzyny Kawy. Nasza tenisistka szybko przeniosła się z Brazylii do kolumbijskiej Bogoty, gdzie wzięła udział w zawodach rangi WTA 250. Wygrała w nich w sumie sześć pojedynków i dopiero w finale zatrzymała ją faworyzowana Camila Osorio. Po tym występie Polka awansowała na 156. miejsce w rankingu WTA.
- Jest to zupełnie inny kort, bo to sztuczny kort ziemny w hali, a ja w Bogocie grałam na kortach zewnętrznych. Ale hala i całe otoczenie wyglądają niesamowicie. Została wykonana świetna robota, jeżeli chodzi o przygotowanie, bo zrobienie kortu ziemnego w hali to nie jest łatwa sprawa. Mam nadzieję, że uda mi się utrzymać formę i będę w pełni przygotowana do gry i że nie dopadnie mnie zbyt szybko "jet-lag". Jednak w krótkim czasie musiałam przeskoczyć kilka stref czasowych, żeby tu dotrzeć - przypomniała Kawa.
- Parę rzeczy zmieniłam na początku tego roku i myślę, że pewne elementy w mojej grze musiały się poukładać. Niektóre ułożyły się w Bogocie, trochę rzutem na taśmę, ale ważne, że się ułożyły. Myślę, że mniejsze turnieje tak mnie przeorały psychicznie, że miałam ogromną determinację, by jak najlepiej zagrać w Bogocie. Miało to wszystko wpływ na to, że wytrzymywałam trudne mecze - dodała kryniczanka.
Ambitne plany Polek
Maja Chwalińska spędziła ostatnie trzy tygodnie w tureckiej Antalyi, gdzie rywalizowała w imprezie rangi WTA 125. Osiągnęła półfinał w singlu, a w deblu wywalczyła tytuł i zagrała w finale. W efekcie Polka awansowała na 121. miejsce w klasyfikacji singlistek oraz 104. pozycję w zestawieniu deblistek.
- Chciałam po tegorocznym Australian Open zrobić wystarczająco wysoki ranking, który pozwoli mi zagrać w Rolandzie Garrosie. Nie starczyło mi sił prawdę mówiąc i potrzebowałam odpuścić parę tygodni. Teraz jestem w pełni sił i mam nadzieję, że w następnych turniejach wypadnę dobrze i uda mi się wejść do pierwszej setki. Wierzę, że mi się to uda, może prędzej niż później - wyznała Chwalińska.
Godne uwagi rezultaty osiągał również Martyna Kubka. Nasza reprezentantka zdobyła kilka dni temu w Nantes 25. w karierze tytuł deblowy na zawodowych kortach. Aktualnie zajmuje w tej klasyfikacji 125. lokatę.
- Nie stawiam sobie żadnych oczekiwań na ten sezon pod względem tytułów. Wiadomo, że dobrze grałam przed rokiem, ale nie wiem, czy mi się uda powtórzyć dziesięć zwycięstw z poprzedniego sezonu. Ale też dobrze się złożyło w tym roku na otwarcie, bo w czterech startach zagrałam w czterech finałach, a jeden wygrałam - zauważyła Kubka.
- W deblu jest wiele zmiennych, nie wiem, jak to się potoczy. W zeszłym roku miałam bodajże serię 13 super tie-braków wygranych z rzędu, co może się nie powtórzyć. Dalej skupiam się na startach w singlu, ale jednocześnie zamierzam podtrzymywać wysoki deblowy ranking, żeby mieć dobry punkt startowy do ataku na Top 100 - dodała zielonogórzanka.
Tego kapitan nie chciał zdradzić
Dawid Celt docenił na środowej konferencji prasowej wysiłki organizatorów w Radomiu. Nie chciał jednak wchodzić w szczegóły i nie wyjawił, które tenisistki zostaną nominowane do poszczególnych gier.
- Nie będę wchodził w szczegóły taktyczne. Mamy swoje plany, jak podejść do poszczególnych meczów, ale nie zdradzę, która z dziewczyn wystąpi jutro na drugiej rakiecie. Jesteśmy już po ostatnim treningu. Myślę, że nasze przygotowania tu na miejscu w Radomiu przebiegły bardzo fajnie i chciałem złożyć podziękowania na ręce prezesa PZT, bo organizacja i kort są naprawdę bez zastrzeżeń, za co dziękuję w imieniu drużyny - powiedział Celt.
- Jedynie Kasia sprawiła nam niespodziankę, przez to, że dotarła później, niż planowaliśmy. Ale trudno się nie cieszyć i nie gratulować jej niedzielnego występu w finale turnieju WTA w Bogocie. Jest kilka czynników, które wpłyną na to, kto zagra, ale jest za wcześnie, żebym o tym mówił. Pewnie jeszcze po obiedzie przedyskutujemy sobie to z teamem, porozmawiam z zawodniczkami i przed kolacją dziewczyny dostaną informacje - dodał kapitan Biało-Czerwonych.
Na inaugurację turnieju w Radomiu zostanie rozegrany mecz Polska - Szwajcaria (10 kwietnia). W piątek (11 kwietnia) Polska zmierzy się z Ukrainą, a w sobotę (12 kwietnia) zagrają ze sobą Szwajcaria i Ukraina. Wszystkie spotkania rozpoczną się o godz. 15:00.
Awans do turnieju finałowego w Shenzhen wywalczą tylko zwycięzcy sześciu grup kwalifikacyjnych. Drużyny te dołączą do zespołu Chin (czyli gospodarza) oraz ekipy Włoch, która będzie bronić tytułu.