Polski tenisista zajmuje obecnie 109. miejsce w rankingu ATP. W pierwszej rundzie Wimbledonu mierzył się z rozstawionym w tym turnieju z nr 32 Matteo Berrettinim. Wydawało się, że Włoch jest wyraźnym faworytem - zwłaszcza że w przeszłości notował imponujące wyniki na tych kortach, docierając do finału w sezonie 2021. Musiał w nim uznać wyższość Novaka Djokovicia.
Kamil Majchrzak pokazał się jednak ze znakomitej strony i ostatecznie wyeliminował bardziej utytułowanego rywala. Wygrał 4:6, 6:2, 6:4, 5:7, 6:3 i po raz pierwszy w karierze awansował do drugiej rundy Wimbledonu. Adam Romer w rozmowie z WP SportoweFakty przekazał, że nie jest zaskoczony takim rezultatem.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: spędziła urodziny na Malediwach. Co za widoki
Majchrzak odprawił celebrytę
- Na szczęście mam na to świadków, bo przed meczem powiedziałem, że Kamil wygra. Według mnie to żadna wielka niespodzianka. Przede wszystkim Majchrzak jest bardzo solidnym zawodnikiem, a Berrettini to już nie ten sam tenisista, który w 2021 roku dotarł tu do finału po wyeliminowaniu Huberta (Hurkacza - przyp. red.) - ocenił ekspert.
Dodał, że chociaż Włoch wciąż znajduje się w szerokiej światowej czołówce, ma już inne priorytety - a tenis w jego życiu zszedł na nieco dalszy plan.
- Włoscy dziennikarze żartują, że jest teraz bardziej celebrytą niż tenisistą. Oczywiście, dalej potrafi grać, ale wydaje się, że powoli schodzi ze sceny wielkiego tenisa. Obecnie traktowany jest głównie jako ktoś, kto wykreował nową generację włoskich tenisistów plasujących się wyżej niż on - dodał Romer.
Berrettini w meczu z Majchrzakiem miał momenty, w których przypominał o swoich dawnych występach. W końcówce spotkania wyglądało jednak na to, że nie wytrzymuje fizycznie trudów tego starcia.
Widać to było zwłaszcza na początku piątego seta. Majchrzak świetnie wykorzystał chwilową słabość rywala i szybko zdobył przewagę przełamania. Później obaj utrzymywali swoje podania, co ostatecznie dało triumf Polakowi.
- To tylko pokazuje, jaki jest dzisiejszy tenis - bez dobrego przygotowania fizycznego nie ma czego szukać na najwyższym poziomie. Kondycja jest teraz równie ważna jak elementy techniczne czy poszczególne zagrania, zwłaszcza w turniejach wielkoszlemowych - ocenił Romer.
To było najcenniejsze zwycięstwo w karierze Polaka?
Dla Majchrzaka zwycięstwo nad Berrettinim ma szczególny wymiar. Był to jego pierwszy wygrany mecz w turnieju wielkoszlemowym od Australian Open 2022. Ostatnie lata były wyjątkowo trudne dla Polaka.
Pod koniec 2022 roku w jego organizmie wykryto zakazane substancje. Był zawieszony przez 13 miesięcy. W poprzednim sezonie musiał budować swoją pozycję od zera i mozolnie piąć się w górę rankingu ATP. W 2025 roku grał już w Australian Open i Rolandzie Garrosie - w pierwszym z tych turniejów musiał jeszcze przedzierać się przez eliminacje. W obu przypadkach odpadał w pierwszej rundzie.
- Jeżeli weźmiemy pod uwagę to wszystko, to uważam, że mecz z Berrettinim to najcenniejsza wygrana Kamila. Włoch przecież był kiedyś w pierwszej dziesiątce rankingu (najwyżej na szóstym miejscu - przyp. red.) i nadal jest w czołowej pięćdziesiątce. Jasne, nie jest już w najwyższej formie, ale zawsze będziemy Kamilowi "odhaczać" to zwycięstwo w statystykach - mówił Romer.
- Kamil jest bardzo solidnym zawodnikiem, co pokazał również w tym meczu. Widać było, że próbował wykorzystać słabość rywala i maksymalnie go wymęczyć - nawet w sytuacjach, gdy przegrywał punkty. Zaskoczyła mnie jedna statystyka - w pewnym momencie naliczono mu 45 akcji przy siatce. Jak na niego to bardzo dużo - dodał.
W drugiej rundzie Wimbledonu Majchrzaka czeka mecz z rywalem zupełnie innego kalibru. Polak zmierzy się z 21-letnim Amerykaninem Ethanem Quinnem, obecnie 89. tenisistą świata. W poniedziałek wyeliminował on grającego z dziką kartą Brytyjczyka Henry'ego Searle'a, wygrywając 4:6, 6:2, 7:6(11), 6:2.
- Na pewno nie jest to tak doświadczony zawodnik jak Kamil. Trzeba też pamiętać, że Majchrzak będzie przystępował do tego meczu z innej pozycji niż dzisiaj, kiedy tak naprawdę nie miał nic do stracenia - ocenił Romer.