Maja Chwalińska rozpoczęła turniej w Buenos Aires w znakomitym stylu. Potrzebowała zaledwie 58 minut, aby pokonać Jessikę Pieri 6:2, 6:0. Dobrą grę Polka kontynuowała również w pierwszym secie środowego pojedynku z Varvarą Lepchenko.
Amerykanka rosyjskiego pochodzenia zdołała urwać jej zaledwie jednego gema, a cała partia potrwała nieco ponad pół godziny.
ZOBACZ WIDEO: Sabalenka chwali się na zdjęciach wakacjami z ukochanym
Problemy Chwalińskiej rozpoczęły się w drugim secie, gdy po raz pierwszy przegrała gema serwisowego. W tym momencie zrobiło się 1:3. Szybko jednak odrobiła straty, zaliczając serię czterech wygranych gemów z rzędu.
Przy stanie 5:3, 40-30 i podaniu rywalki miała nawet piłkę meczową. Chwalińskiej nie udało się jednak wykorzystać swojej szansy. Co więcej, do końca seta nie wygrała już żadnego gema i potrzebna była trzecia partia.
W decydującym starciu Polka była już w bardzo złym położeniu - gdy przegrywała 1:4. Raz jeszcze rzuciła się do odrabiania strat i o losach całego meczu zadecydował tie-break. W nim górą okazała się Lepchenko.
Amerykanka po prawdziwym dreszczowcu zwyciężyła 1:6, 7:5, 7:6(3) i znalazła się w ćwierćfinale. Nazwisko rywalki pozna w czwartek (27 listopada). Zmierzy się z lepszą w meczu Oleksandra Olijnikowa - Lucciana Perez Alarcon.
IEB+ Argentina Open, Buenos Aires (Argentyna)
WTA 125, korty ziemne, pula nagród 115 tys. dolarów
środa, 26 listopada
II runda gry pojedynczej:
Varvara Lepchenko (USA) - Maja Chwalińska (Polska, 8) 1:6, 7:5, 7:6(3)
Maja, na tyle co ją stać, tyle wygrywa.
Zaskoczenia brak. Styl gry budzi wiele do życzenia.