Australian Open: Tsonga jest mocarzem

Jo-Wilfried Tsonga, dziesiąta rakieta świata, pokonał 7:6(8), 6:7(5), 1:6, 6:3, 6:1 trzeciego w światowym rankingu Novaka Đokovicia w ostatnim meczu ćwierćfinałowym Australian Open. W turnieju nie ma już dwóch ostatnich mistrzów.

Krzysztof Straszak
Krzysztof Straszak

Tsonga zrewanżował się Đokoviciowi za porażkę, jaką poniósł w finale Australian Open 2008. To jego piąte zwycięstwo w siódmym spotkaniu z Serbem, który przed meczem miał biegunkę, a w jego trakcie wyszedł do łazienki, gdzie - jak twierdzi - wymiotował, bo inaczej zrobiłby to na korcie. W piątkowym półfinale rywalem Tsongi będzie Roger Federer. - On jest magikiem tenisa, ale wyjdę na mecz z nożem w zębach - zapowiada.

To był dopiero drugi w karierze (ale drugi z rzędu) pięciosetowy mecz niezwykle aktywnego Francuza. - Jeden z najpiękniejszych w mojej karierze - przyznał. - Dlatego, że trwał pięć setów, że to ćwierćfinał Wielkiego Szlema i że po drugiej stronie stał Đoković - dodał. - Po finale sprzed dwóch lat zawsze mówiłem, ze gdyby doszło wtedy do piątego seta, zmiażdżyłbym go, bo czułem się na to gotowy fizycznie - mówił.

W trwającym niemal cztery godziny pojedynku chodził aż 59 razy do siatki i skończył 35 piłek: wiele jego wolejów było granych z niezwykle trudnych pozycji po dobrych odegraniach Đokovicia. Ten był przy siatce skuteczniejszy (30 z 43), ale popełnił sporo podwójnych błędów serwisowych (dziewięć przy dwóch asach). Tsonga zaserwował 19 asów i miał tylko dwa podwójne błędy. Obaj popełnili po 55 niewymuszonych błędów, Francuz był lepszy o 13 kończących uderzeń (54-41).

Z czego ma największą satysfakcję? - Z walki i psychiki. Bo francuscy zawodnicy są oskarżani o słabą psychikę - mówił. Proszę bardzo: w I secie Đoković prowadził 2:0 i 5:2, ale Tsonga odrobił stratę przełamania i był remis po dziesięciu gemach. Kolejne dwa gemy wygrali zawodnicy serwujący i o losach seta zadecydował tie break, który miał niezwykle emocjonujący przebieg.

Lepiej rozpoczął go Tsonga (2-0), ale kolejne cztery piłki padły łupem Đokovicia. As i bekhend wzdłuż linii pozwoliły Francuzowi wyrównać (4-4). Przy 5-5 Tsonga popisał się efektownym wolejem, ale za chwilę wyrzucił odwrotnego krosa forhendowego, marnując pierwszą piłkę setową. Serb pokazał, że również potrafi odnaleźć się przy siatce: kombinacja odwrotnego krosa i woleja przyniosła mu setbola. Francuz obronił się klasyczną akcją serw i wolej, a chwilę później nie wykorzystał drugiego setbola. Przy stanie 8-8 popisał się za to przy siatce dwoma wolejami: bekhendowym i forhendowym. Przy trzecim setbolu zakończył partię stop-wolejem.

W II secie Tsonga też dogonił Đokovicia, wygrywając dwa gemy z rzędu od stanu 2:4. W tie breaku Serb prowadził 3-0, ale dwa kapitalne forhendy i wygrywający serwis pozwoliły Francuzowi wyrównać, a potem wyjść na 4-3, po tym jak mistrz Australii sprzed dwóch lat popełnił podwójny błąd serwisowy. Końcówka należała jednak do Đokovicia, który wyrównał (5-5) kapitalnym krótkim krosem bekhendowym w odpowiedzi na stop-woleja rywala. Wolej bekhendowy dał Serbowi piłkę setową: forhend Tsongi wylądował poza kortem i II set dobiegł końca.

Wzmocniony swoim pierwszym zwycięskim setem Đoković w III partii nadawał ton wydarzeniom na korcie. Wykorzystał dwa z siedmiu break pointów, Francuzowi nie dając ani jednej okazji na przełamanie swojego podania. W secie tym popełnił tylko trzy niewymuszone błędy i miał 11 kończących uderzeń.

IV seta od prowadzenia 2:0 rozpoczął Tsonga. Đoković zaczął odczuwać skutki tego pojedynku dodatkowo, jeszcze zmagając się z chorobą, a gdy nogi przestały go nieść, poprosił o interwencję medyczną. Po wznowieniu widać było u niego coraz większe zmęczenie. Francuz prowadził już 5:0, Serb zdołał się zbliżyć na 3:5. W dziewiątym gemie Tsonga popisał się jednak serią trzech znakomitych serwisów i zakończył tego seta.

Już w pierwszym gemie V seta Đoković został przełamany. W trzecim gemie obronił dwa break pointy i zdobył pierwszego, jak się później okazało, jedynego gema w decydującej partii. W czwartym gemie Novak prowadził 30-0, ale niezawodny Tsonga wygrał cztery piłki z rzędu, korzystając z dobrego serwisu. W piątym gemie Francuz popisał się dwoma znakomitymi returnami forhendowymi. Po raz siódmy w meczu przełamał Serba, a potem w siódmym gemie dołożył jeszcze jednego breaka.

ZOBACZ: Wyniki drugiego dnia ćwierćfinałów

ZOBACZ: Wyniki pierwszego dnia ćwierćfinałów

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×