To drugi triumf Clijsters na Florydzie (w 2005 roku jako nierozstawiona nie straciła seta), a trzeci w ogóle po jej powrocie do tenisa latem ubiegłego roku. W 1/8 finału pokonała broniącą tytułu Wikę Azarenkę, w półfinale słynną rodaczkę Justine Henin, a w decydującym meczu zmagającą się z kontuzją i popełniającą masę błędów starszą z sióstr Williams, która zatrzymała serię zwycięstw na liczbie 15. - Mojej nodze pomógł trochę dodatkowy plaster - przyznała, dodając, że sama była na korcie swoim największym wrogiem. - Gdy przeciw komuś takiemu jak Kim popełnisz za dużo błędów, mecz może się potoczyć szybko.
Nie było ze strony Venus, trzykrotnej mistrzyni jej "domowego" turnieju (ma do Palm Beach 250 km, ale przez turniej pozostawała w Miami), rewanżu za ostatni US Open, gdzie Clijsters odprawiła wszystkie ówczesne kandydatki do korony królowej kortów twardych. 26-letnia Kim, szczęśliwa żona i matka, ma teraz na koncie 37 tytułów w premierowym cyklu. - Ciężko pracowałam nad forma i z tej racji mam podziękowania dla kilku osób: mojego trenera fitnessu i męża - powiedziała. Dziś 16., w poniedziałek awansuje na liście WTA do Top 10, tuż za Agnieszkę Radwańską i wystartuje w turnieju w hiszpańskiej Marbelli. - Zbieranie punktów nie jest moim głównym celem, ale myślę, że mogę wrócić na pierwszą pozycję.
Grająca w finale w Miami po raz pierwszy od 2001 roku Venus zmagała się z problemami fizycznymi (opatrunki, bandaże na nogach), co nie pozwoliło jej zagrać na wysokim poziomie. Nie trafiła nawet połowy piłek z pierwszego podania, zdobyła trzy razy mniej od Clijsters punktów z linii końcowej, popełniła prawie trzy razy więcej niewymuszonych błędów (29-12). Obie zanotowały po osiem asów.
Piękny lob broniącej się Clijsters określił trzeciego gema meczu, kiedy to po kolejnym aucie Williams było pierwsze przełamanie. Belgijka podwyższyła prowadzenie na 4:1, wykorzystując drugiego break pointa (stuprocentowa skuteczność w otwierającej partii). Podwójny błąd serwisowy Venus dał rywalce pierwszego gema w drugim secie, który praktycznie rozstrzygnął się po dwumetrowym aucie Amerykanki przed poprawieniem wyniku na 3:0 dla dwukrotnej triumfatorki US Open. - Córka Jada jest najważniejsza - powiedziała. - Czasami jest chora i muszę myśleć o niej, ale wiem też, że trzeba wyjść na trening. Chcę być pewna, że mam odpowiednio wiele czasu na to, czego naprawdę potrzebuje.