Roddick w drodze po kolejny Szlem

Andy Roddick poprawił koszulkę, zaserwował kolejną bombę i wygrał następny turniej. Ubiegłoroczny finał Wimbledonu pozwolił przywrócić jego obraz jako zawodnika mogącego liczyć się w walce o największe laury. Po czterech latach posuchy właśnie znów zwyciężył w imprezie rangi Masters 1000.

W tym artykule dowiesz się o:

Triumfator US Open z 2003 roku, później lider rankingu. Potem nadeszła era Federera, przyszedł Nadal. A Roddick, osiadły w Teksasie nowy symbol amerykańskiego tenisa, wydawał się nie spełniać oczekiwań rodaków po odejściach Samprasa i Agassiego. Ale ten sezon jak na razie należy do niego. "Piąty Szlem" w Miami, odzyskany po sześciu latach, może być wstępem do czegoś więcej.

Już dwa tygodnie wcześniej bił się o tytuł w Indian Wells. Nikt inny od stycznia nie zagrał w czterech finałach. A A-Rod rzeczywiście grał, nie tylko serwował, jak jest postrzegany w powszechnej opinii. Przyzwyczaił się już do ocen w stylu: masz świetny serwis, ale wszystkie pozostałe elementy twojej gry są średnie. - Nie ma sprawy, że tak mówią. Ale jest wielu gości z potężnym podaniem, którzy są ogólnie średni, więc musimy zauważać jakąś różnicę - odpowiada na zarzuty.

Dzierży rekord świata w prędkości serwisu (249,4 km/h), który pozostaje jego główną bronią. Ale wachlarza możliwości nie zawęża już do jak najmocniejszego przyłożenia rakiety, by "zabić" rywala. - Mój bekhend jest lepszy: już tak z niego nie pudłuję, ale nigdy nie będzie to uderzenie, by można było zawołać "wow" - przyznaje. O zmianę nawyków zadbał Larry Stefanki, od początku ubiegłego roku trener Andy'ego. Każdy śledzący jego karierę zauważy różnicę. - To zasługa ostatnich sześciu miesięcy - mówi. - Przeszedłem drogę od najbardziej niedojrzałej osoby na ziemi do dojrzałości.

- Dzięki Larry, dzięki Doug [Spreen, drugi trener]. Według Roddicka to nic dziwnego, że akurat teraz, w 28. roku życia, może powiedzieć o sobie jako dojrzałym człowieku. - Naprawdę pomaga mi to, że nie muszę się ruszać z domu - mówi o swojej bazie w Austin. - Mój dzień jest teraz prostszy, bez takiego stresu, bez całego tego cyrku - przyznaje. A jako junior trenował także na Florydzie, gdzie przed dekadą otrzymał dziką kartę do Miami i w I rundzie zmierzył się z Agassim.

Roddick imituje Serenę i Đokovicia

52-letni Stefanki, były zawodowy tenisista. Wielu już "zabierało" się za Roddicka (nawet Connors), ale jemu może się udać. - On chciał sterować i dostał moją zgodę - wspomina A-Rod początek współpracy. - Tego chciałem, tego potrzebowałem. Nie zamierzam płacić komuś, kto chce być moim trenerem, i mówić mu co ma robić. Można się zaskoczyć, jak często spotykane jest to w tenisie - mówi. - Larry i ja to znakomity miks: zarówno ze strony tenisowej, jak i osobowościowej. Kocham jego tenisowe IQ, jego energię. Nie sądzę, bym widział go kiedyś zestresowanego, chyba że spóźniliśmy się na herbatę.

Andy po triumfie w Miami wyznał, że walczy o to, by lata kariery stojące przed nim były jego najlepszymi. Na razie sezon na kortach ziemnych. - Za cztery tygodnie będę czuł się zupełnie inaczej niż teraz - mówi.

Komentarze (0)