Mało kto liczył na Martę Domachowską, ale punkty singlowe Agnieszki wydawały się dość pewne. Nie pierwszy raz okazało się, że aby wygrywać w Fed Cup potrzebne są, przede wszystkim, dwie dobre singlistki. Nigdy nie ma pewności czy liderka nie będzie miała akurat złego dnia, a gdy druga rakieta singlowa non stop zawodzi, to marne szanse na wygranie pojedynku w Pucharze Federacji, gdzie gra się do trzech punktów.
Obecnie polska kadra kobiet ma dwa duże problemy i bez ich rozwiązania nie będzie pozytywnego efektu na przyszłość. Po pierwsze, Isia nie jest gwarancją dwóch punktów w singlu. Potrafi dojść do finału dużej imprezy, ale problemy z wytrzymałością i “miksowanym” stylem rywalek sprawiają, że pokonują ją słabsze, którym teoretycznie powinna dać radę. Po drugie, nie ma innej solidnej singlistki. Domachowska jest kompletnie bez formy od dłuższego czasu, a progres Urszuli Radwańskiej został zatrzymany przez kontuzję. Nawet jednak zdrowa Urszula nie rozwiązuje problemu, co pokazał pojedynek barażowy z Japonią w Gdyni.
Dość pewnym punktem kadry wydaje się debel Klaudia Jans i Alicja Rosolska, lecz na deblu nie można budować kadry na Puchar Federacji. Gdy pierwsze mecze są przegrane, to mecz w grze podwójnej nie ma już żadnego znaczenia, tak jak w przypadku pojedynków z Belgijkami i Hiszpankami. Ciężko jest widzieć zmagania Polek w różowych kolorach jeśli na horyzoncie brak nowych, młodych zawodniczek wybijających się ponad przeciętność. Być może będzie można liczyć na mającą oprócz poważnych problemów z kręgosłupem także trudny charakter Urszulę Radwańską, ale póki co takiej możliwości nie ma. W dłuższej perspektywnie jest jeszcze szansa, że kadrę wzmocni Katarzyna Piter, ale najpierw musi ona udowodnić swoją wartość w coraz większych turniejach.
Kibice zastanawiają się, nie tylko w kontekście Fed Cup, czy jest szansa na powrót do dobrej dyspozycji Domachowskiej. Tomasz Wiktorowski, który spróbuje pomóc warszawiance, uważa, że jego podopieczna może wrócić na miejsce 50-60 w singlowym rankingu. Jednocześnie zapowiada, że styl gry polskiej rakiety numer 3 nie zmieni się. Trzeba przyznać, że zadanie wydaje się bardzo trudne w realizacji, a optymizm Wiktorowskiego wydaje się być przesadzony. Marta musiałaby zmienić bardzo wiele w swojej grze i nastawieniu psychicznym, aby wrócić do wysokiej dyspozycji. Nie jest to oczywiście niemożliwe.
Widać gołym okiem brak pomysłu na kadrę. Kiedy w lepszej formie była Domachowska, to kapitan powołał Urszulę Radwańską, a mecze odbywały się na mączce. Niestety, kiedy Marta jest kompletnie bez formy, a Ula leczy kontuzję, to nie ma żadnej alternatywy. Ponadto fatalnie dobierana jest nawierzchnia na mecze Pucharu Federacji. Wiadomo, że Urszula najgorzej gra na cegle, a Belgijki najbardziej lubią hard. Za to kort typu Taraflex to kolejny zły pomysł. Czas wreszcie zrozumieć, że nawierzchnię - jak w żużlu - wybiera się pod siebie i ma być atutem gospodarzy. Nie dość, że forma pozostawia wiele do życzenia, to jeszcze pomaga się rywalkom w taki sposób.