Graf i Agassi: Żadnego żalu, radość pomagania dzieciom

Szpital w Hamburgu i szkoła w Las Vegas - to dzieła Steffi Graf i Andre Agassiego, jednej z najsłynniejszych par w świecie par. Niemka po zakończeniu kariery w wieku 30 lat nigdy nie myślała o powrocie. Amerykanin marzy o prowadzeniu drużyny narodowej w Pucharze Davisa.

W tym artykule dowiesz się o:

Graf, na sportowej emeryturze od 1999 roku, i Agassi, nieaktywny od czterech lat, poświęcają dziś swoje życie działalności charytatywnej. Fundacja założona przez Graf nazywa się "Children for Tomorrow". - Zauważ, co dzieje się wokół ciebie - to credo byłej zawodniczki. - W szpitalu w Hamburgu walczymy o to, by afgańskie dzieci mogły być razem. Ale to samo tyczy się dzieci z Kosowa, z Azji i z Afryki: wszystkie dzieci są takie same.

O rok starsza od męża Stefanie (po śłubie w roku 2001 poleciła, by używać takiej formy jej imienia) twierdzi, że nie rozpamiętuje swojej kariery. - Zawsze towarzyszyło mi uczucie, że miałam wiele szczęścia. Jesteś świadoma tego, co osiągnęłam, ale nigdy nie myślałam o tytułach i rekordach - mówi w ankiecie dla rzymskiego dziennika "la Repubblica".

Agassi był na korcie "niegrzecznym chłopcem". Po latach przyznał się do przyjmowania narkotyków i kłamstwa przed władzami tenisowymi. Odkrywająca wiele tajemnic autobiografia przyniosła mu wiele sławy po zakończeniu występów. - Ale kolejnej książki już nie napiszę - przyznaje. Czy pozostaje mu z toku kariery jakiś żal? - Ale jaki żal? Myślę o Miedwiediewie, o tym finale Roland Garros (1999), o tym bodaj moim najlepszym meczu i zawsze wraca mi dobry humor - mówi.

W ufundowanej przez Agassiego szkole (dla niezamożnych, choć jest utrzymywana z prywatnych pieniędzy) w jego rodzinnym Las Vegas dzieci nie są zmuszane do gry w tenisa, tak jak on sam był zmuszany przez ojca, już w wieku 2 lat, do serwowania pełnowymiarową rakietą na pełnowymiarowym korcie. Dziś gra ze swoimi latoroślami: 9-letnim Jadenem Gilem (urodził się cztery dni po ślubie) i 7-letnią Jaze Elle.

Dzisiejszy tenis. Graf: - Lubię oglądać mecze, ale... W mojej erze to była inna gra. Preferuję tenis strategiczny, z wariacją stylu. Widzieliście Serenę? Tak mocno uderza... Ja jestem sportowcem innych czasów. Agassi: - Uwielbiam dzisiejszy tenis. Czy kiedykolwiek wyobrażaliśmy sobie, że będą bili z taką siłą? Że piłki będą skakały tak wysoko, że rotacja będzie tak agresywna?

- Ona jest jak niemiecki inżynier, nauczyła mnie organizacji - mówi o małżonce 40-letni Agassi. Kawy do łóżka nie podaje: - Ja wstaję znacznie wcześniej od niego... - odpowiada Steffi.

Oboje zgodnie wykluczają możliwość wejścia w świat polityki. - Jest jeszcze wiele do zrobienia gdzie indziej - mówi Graf.

Komentarze (0)