ITF Iława: Kawa opadła z sił i przegrała tytuł

Finałowym zwycięstwem Zuzany Zlochovej (WTA 505) nad Katarzyną Kawą (WTA 694) 7:6, 5:7, 6:2 zakończył się w Iławie turniej ITF z pulą nagród 10 tys. dol. Impreza poświęcona jest pamięci przedwcześnie zmarłego zawodnika, Marka Włodarczyka, a zawodowy turniej kobiet rozegrany został w ramach XVIII Międzynarodowego Tenisowego Memoriału jego imienia.

W tym artykule dowiesz się o:


Katarzyna Kawa, 17 lat, kryniczanka trenująca w Krakowie; bez zwycięstwa w trzech finałach zawodowych turniejów (foto K. Straszak)

Pierwsze zawody odbyły się 18 lat temu i był to wtedy mały turniej amatorski. Od trzech lat częścią memoriału jest turniej ITF z minimalną dla tego cyklu pulą nagród. Jest to jedna z najlepiej zorganizowanych i najsympatyczniejszych imprez tego rodzaju w Polsce. Organizatorzy dbają o to, żeby zawodniczki czuły się dobrze i nie nudziły się po zakończeniu gier. W tym roku uczestniczki mogły wziąć udział nie tylko w player's party, ale również udać się na wycieczkę statkiem po jeziorze. Znajomy cukiernik codziennie przywozi na korty pudła z ciastkami, tak dobrymi, że wszyscy mają problem z oderwaniem się od nich.

Zawodniczki doceniają atmosferę panującą na tych zawodach i w większości chętnie wracają do Iławy bez względu na to na jakim etapie kariery właśnie są. Dobrym przykładem może być Zlochová, Słowaczka, która trzy lata temu musiała przebijać się przez eliminację, w tym roku przyjechała tutaj jako pierwsza rozstawiona.

Jednak nie tylko zawodniczki cenią sobie ten turniej. Również sędziowie wypowiadają się o nim bardzo pochlebnie i co roku można spotkać tam prawie ten sam skład sędziowski. Co roku organizowany jest nocny turniej tenisa pomiędzy sędziami a organizatorami. Rywalizacja w nim jest na tyle zacięta, że nazajutrz niektórzy z arbitrów mają problem z wejściem na stołek. "Zakwasy" robią swoje. Iława sama w sobie jest urokliwym miasteczkiem, bardzo ładnie położonym. Praktycznie w całości nad jeziorem. Wieczorem można udać się na spacer lub usiąść w jednej z knajpek na rynku.

Wracając do tegorocznej rywalizacji na kortach. Z eliminacji do turnieju głównego przebiła się tylko jedna Polka, Joanna Nalborska. Oprócz niej w drabince turniejowej znalazło się jeszcze 11 Polek. W I rundzie obyły się dwa polskie pojedynki. Najpierw zmierzyły się dwie leworęczne zawodniczki, Weronika Domagała pokonała Zuzannę Maciejewską. Potem Aleksandra Rosolska w trzech setach uporała się z kwalifikantką Joanna Nalborską.

II rundę zwycięsko przebrnęły cztery Polki. Nie było to niespodzianką, ponieważ wszystkie były rozstawione w turnieju. Los sprawił, że dwie z nich, Barbara Sobaszkiewicz i Katarzyna Kawa musiały się ze sobą zmierzyć w ćwierćfinale. W dwóch setach zwyciężyła Kasia, pomimo tego, że Basia w pierwszym secie prowadziła już 5:3, a potem jeszcze w tie breaku miała cztery piłki setowe przy stanie 6:2 i dwie następne na przewagi. Oprócz Kawy do półfinału awansowała Olga Brózda, która po zaciętym boju pokonała rewelację turnieju, szesnastoletnią kwalifikantkę z Czarnogóry, Dankę Kovinić.

Tego samego dnia co ćwiartki singla odbyła się również połówka debla z udziałem dwóch polskich par. Była to powtórka zeszłorocznego finału. Ponownie duet Domagała / Kawa okazał się lepszy od duetu Niemiec / Rosolska. Z tym, że pojedynek był tym razem dużo bardziej zacięty i zakończył się wynikiem 10-8 w super tie breaku.

W dniu półfinałów na kort jako pierwsza z Polek wyszła Kawa. Kibicie obawiali się o jej zdolność do gry, ponieważ dzień wcześniej w czasie debla zawodniczka ostro wystartowała do piłki i naciągnęła sobie ścięgno Achillesa. Obawy były zupełnie bezpodstawne, Kawa gładko uporała się z Czeszką Martiną Kubičíkovą, która wcześniej zdążyła wyrzucić z turnieju dwie Polki, Rosolską oraz Domagałę.

Brózda miała się zmierzyć ze wspomnianą już wcześniej Zlochovą. Pierwszy set od początku był bardzo zacięty: przy stanie 5:5 musiały przerwać grę z powodu opadów deszczu. Po przerwie minimalną przewagę uzyskała Zlochová i pokonała poznaniankę 7:6, 6:4. Trzeba przyznać, że opady pomogły zawodniczce z zagranicy, która przez cały mecz była nastawiona defensywnie. Miękki, mokry kort i ciężkie piłki nie ułatwiły zadania atakującej Polce. Nie wszystkim kibicom podobało się zachowania Zlochovej, która radość okazywała nie tylko po zepsutych przez Olę piłkach, ale również pomiędzy pierwszym a drugim serwisem naszej zawodniczki. Brózda pomimo porażki jest zadowolona z występów w Iławie. Wydaje się, że zaczyny wychodzić z tenisowego dołka, który ostatnio przeżywała. Po półfinałach singla odbył się finał debla, w którym od pary Domagała / Kawa lepsza okazała się czeska para Borecka / Kubicikova.

Finał turnieju pomiędzy Kawą a Zlochovą był bardzo zacięty. Dwa pierwsze sety rozstrzygały się w samej końcówce. Pierwszy dla Słowaczki 7:6, drugi dla Polki 7:5. W trzecim secie niestety nasza zawodniczka zaczęła odczuwać trudy całego turnieju i zupełnie opadła z sił. Przegrała tę partię 2:6. Porażka nie zmienia faktu, że Kasia jest zadowolona ze swojego występu. W zeszłym roku przegrała w I rundzie, więc w tym roku nie musiała bronić żadnych punktów. Dzięki temu na pewno awansuje w rankingu. Teraz będzie miała tydzień przerwy. Miała jechać na turniej na Słowację, ale przez to, że w Iławie grała tak dobrze i długo, na następny turniej po prostu nie zdąży. Dzięki temu spędzi trochę czasu w domu, gdzie będzie mogła odpocząć i potrenować przed następnymi zawodami w Czechach.

Komentarze (0)