Był to już trzeci mecz Domachowskiej z Dementiewą w przeciągu ostatniego miesiąca. Na początku maja obie tenisistki dwukrotnie zagrały ze sobą podczas pokazowego Suzuki Warsaw Masters. Wówczas najpierw wygrała Polka, później zdecydowanie lepsza była Rosjanka. Można mieć mimo wszystko spore wątpliwości, czy Dementiewa pokazała w Warszawie pełnię swoich możliwości.
W Paryżu żartów już nie było, bo przecież i stawka pojedynku zupełnie inna. Ósma rakieta świata, z którą jeszcze tydzień temu w finale turnieju WTA w Stambule wygrała Agnieszka Radwańska, od początku meczu narzuciła własny styl gry. Piłki uderzała bardzo pewnie i agresywnie, przez co w pierwszym secie pozwoliła warszawiance na zdobycie zaledwie jednego gema (co ciekawe: był to gem serwisowy Rosjanki).
Na początku drugiej partii Dementiewa szybko przełamała naszą tenisistkę i wydawało się, że już tylko cud może ją uratować od porażki. Wtedy zaczęło padać...
Po wznowieniu gry wydawało się, że 22-letnia warszawianka przeszła jakąś cudowną metamorfozę i ku zdziwieniu wszystkich jest jeszcze w stanie odwrócić losy spotkania na swoją korzyść. Niestety, nic bardziej mylnego. Co prawda - i tak dość nieoczekiwanie - Polka potrafiła odgryźć się swojej rywalce i doprowadzić do remisu.
Zanosiło się na niezwykle dramatyczną końcówkę, aż nadszedł felerny 9. gem. Domachowska mogła go wygrać, jednak swojej szansy nie wykorzystała. Dementiewa dzięki temu najpierw wyszła na prowadzenie 5:4, a już po chwili cieszyła się ze zwycięstwa w całym spotkaniu.
Tym samym w turnieju kobiet pozostała tylko jedna reprezentantka naszego kraju. Mowa o Agnieszce Radwańskiej, która z awansem do trzeciej rundy nie miała zupełnie żadnych problemów. Teraz zmierzy się z groźną Francuzką Alize Cornet.
Wynik meczu II rundy:
Jelena Dementiewa (Rosja, 7) - Marta Domachowska (Polska) 6:1, 6:4
