23-letni Murray, przed dwoma laty finalista, a teraz jeden z głównych faworytów do tytułu, wygrał z notowanym na 123. miejscu Brownem 7:5, 6:3, 6:0 w niecałe półtorej godziny, nie tracąc wielu sił przed zapowiadającymi się na znacznie bardziej wymagającymi pojedynkami drugiego tygodnia. Najpierw jednak, w niedzielę, Szkot (dopisał do dorobku 12 asów i 32 winnery) zmierzy się w III rundzie z lepszym ze Stanislasem Wawrinką (ATP 27), pogromcą (7:5, 6:3, 6:4) Juana Ignacio Cheli (ATP 51).
Reprezentujący Jamajkę i spełniający wyobrażenie o stereotypowym (dredy, kolczyki, kolorowy strój, luźne podejście) mieszkańcu tego kraju, ale trenujący w Niemczech Brown zaserwował sześć asów i zapisał na konto 24 uderzenia kończące. W ostatnim roku poczynił niesamowite postępy, ale przeciw po mistrzowsku kontrującemu Murrayowi taktyka serw&wolej nie jest rozwiązaniem optymalnym. Będąc 29 razy przy siatce, Jamajczyk zdobył w ten sposób tylko 11 punktów.
Komfortowe 6:1, 6:2, 6:2 to dzieło Fernando Verdasco, ósmej rakiety świata, pogromcy Adriana Mannarino (ATP 152). W niecałe dwie godziny drugi singlista Hiszpanii zanotował siedem asów i po 21 zarówno piłek skończonych, jak i zepsutych. Bardziej wymagającym rywalem dla ubiegłorocznego ćwierćfinalisty powinien być w niedzielę lepszy z pary Nalbandian-Serra.
Bohaterem Amerykanów jest mimo porażki Ryan Harrison (ATP 220). 18-letni kwalifikant, w I rundzie pogromca Ivana Ljubičicia, w tie breaku piątego seta thrillera z Serhijem Stachowskim (6:3, 5:7, 3:6, 6:3, 7:6 dla Ukraińca) miał trzy piłki meczowe. Wspierany przez wypełnione po brzegi trybuny Grandstand młokos, choć z pokaźną liczbą błędów (73 niewymuszone), pokazał, że ma głowę wielkiego mistrza. Gdy wydawało się, że wybity z rytmu przez przerwę w związku ze zgłoszonym przez Stachowskiego śliskim kortem poczeka na kolejną wielkoszlemową szansę, odrobił wczesną stratę breaka w decydującej partii, obronił się serwisem od stanu 0-40 i przełamał Stachowskiego. Wielka sportowa złość ułożonego dzieciaka, który już mając 12 lat pokonał swojego ojca, byłego zawodowego tenisistę.
Stachowski (ATP 36), triumfator turniej w New Haven przed tygodniem, o miejsce w drugim tygodniu nowojorskiego Szlema zagra przeciw Feliciano Lópezowi (ATP 25), który potrzebował piątego seta (6:4, 6:7, 5:7, 7:6, 6:2) w obfitującym w asy (23-22 dla Hiszpana) spotkaniu z francuskim kwalifikantem Benoît Paire (ATP 163). Inne starcie graczy z tych krajów także dla przedstawiciela Półwyspu Iberyjskiego: Daniel Gimeno (ATP 59) odprawił 4:6, 6:2, 6:0, 7:6 Jérémy Chardy'ego (ATP 64).
Zanim Paire i Chardy uznali wyższość Hiszpanów, Francuzi już ustanowili rekord pięciu zawodników w III rundzie US Open (czterech mieli w 1992, 2000 i 2009 roku): do Monfilsa, Clémenta, Gasquet i Mathieu dołączył - na razie tylko - będący mimo kontuzji w życiowej formie Michaël Llodra (ATP 35), który rozbił 7:6, 6:4, 6:2 Victora Hănescu (ATP 54). Leworęczny paryżanin w 1/16 finału miał nadzieję zmierzyć się z przyjacielem i partnerem deblowym Julienem Benneteau (ATP 37), ale ten przegrał z urazem nadgarstka, kreczując w tie breaku drugiego seta meczu z Tommym Robredo (ATP 41). Przed północą polskiego czasu jeszcze dwóch trójkolorowych w akcji: Gilles Simon i Florent Serra.
W piątek, w czasie sesji dziennej przerwanej na kilkanaście minut przez opady deszczu, awans wywalczyli także przedstawicieli czołowej dwudziestki rankingu: David Ferrer (ATP 12), Michaił Jużnyj (ATP 14) oraz John Isner (ATP 20).