Ogromne doświadczenie w grze na największym (i najbardziej wietrznym) stadionie tenisowym świata sprawiło, że tak irytujące zawodniczki i zawodników podmuchy dla Federera były jakby sojusznikiem, a nie wrogiem. Söderling był bezradny "po staremu": nie ugrał z Rogerem nawet seta, co było normą zanim w maju pod płaczącym paryskim niebem przerwał serię 12 z nim porażek.
CZYTAJ: Monfils "trochę" jak Santoro, Đoković czwarty raz z rzędu w półfinale
Szansa na seta dla Szweda, piątej rakiety świata i dwukrotnego finalisty Roland Garros, największa była w trzeciej partii, gdy serwował przy 5:3. Swój żywot w turnieju przedłużyć chciał, ale nie potrafił, bo przegrał cztery kolejne gemy. Z 82 punktów Söderling tylko 16 zdobył kończącymi uderzeniami. Miał tyle samo break pointów co Federer (sześć). Za rok wróci, by poprawić osiągnięty dwa razy z rzędu ćwierćfinał.
Federer posłał na szwedzką stronę kortu 18 asów (w tym na koniec drugiego i trzeciego seta) i 25 innych wygrywających serwisów, zgarniając w sumie 86% piłek po pierwszym podaniu. Mecz zakończył na plusie (36 wygrywających uderzeń - 33 błędy niewymuszone) i z jeszcze większym przekonaniem, że może odzyskać straconą przed rokiem koronę króla amerykańskiego Szlema.
To, co robi różnicę w starciach na najwyższym poziomie to zachowanie przy decydujących piłkach, wykorzystywanie lub nie nielicznych szans, jakie daje rywal. To Federer ponownie okazał się mistrzem w tym elemencie. Serwisem i potężnym forhendem bronił czterech break pointów w otwierającym secie, zanim przy 3:3 skrótem w doskonałym momencie sam wykorzystał jedyną szansę. Perfekcjonista. By czterokrotnie przełamać podanie Söderlinga, potrzebował czterech break pointów.
Mając przed sobą pierwszą z tych okazji, nie musiał kiwnąć palcem, bo przy 1:1, 0-40 w drugiej partii Szwed popełnił podwójny błąd serwisowy. Söderling w ładnym stylu wyrównał, ale w kolejnym gemie serwisowym (2:2) zmarnował prowadzenie 40-0, a Federer posłał passing shot, przełamując rywala po raz trzeci, przy trzecim w meczu break poincie. Czwartym, przy prowadzeniu 5:3 w trzeciej partii, błąd Söderlinga rozpoczął jego własny odwrót.