US Open: Nadal i Clijsters wśród legend

Rafa Nadal siódmym śmiałkiem, który wygrał wszystkie wielkoszlemowe turnieje. Kim Clijsters ósmą tenisistką w erze otwartej, która obroniła tytuł na Flushing Meadows. 12-0, czyli deblowy bilans w Wielkim Szlemie Vanii King i Jarosławy Szwiedowej. "Hot dogi" Rogera Federera i Francesci Schiavone. Skłaniający do refleksji debel Pakistańczyka Aisama-Ul-Haqa Qureshi i Hindusa Rohana Bopanny. Oto wydarzenia godne zapamiętania z US Open 2010.

W tym artykule dowiesz się o:

Rafa Nadal w panteonie Wielkiego Szlema

Leworęczny tenisista z Majorki przełamuje kolejne bariery i tworzy historię tenisa. Triumfując na Flushing Meadows został siódmym tenisistą, który skompletował życiowego Wielkiego Szlema. W wieku 24 lat i trzech miesięcy ma już dziewięć wielkoszlemowych tytułów. Jest drugim najmłodszym tenisistą, który zdobył tak imponującą liczbę najważniejszych trofeów (Bjoern Borg triumfując w Roland Garros 1980 miał 24 lata i dwa miesiące). Rafa został też pierwszym leworęcznym triumfatorem US Open od czasu Johna McEnroe (1984). Stał się również drugim (po Andre Agassim) zdobywcą życiowego Złotego Wielkiego Szlema (zwycięstwa we wszystkich wielkoszlemowych turniejach i złoty medal olimpijski). Nadal wygrał US Open jako trzeci Hiszpan (po Manuelu Santanie - 1965 i Manuelu Orantesie - 1975).

Kim x3

Wszędzie dobrze, ale w Nowym Jorku najlepiej - mogła by powiedzieć Clijsters. Po triumfach w 2005 i 2009 roku Belgijka na Flushing Meadows zdobyła swój trzeci tytuł i jako ósma zawodniczka w erze otwartej, a pierwsza od czasu Venus Williams (2000, 2001) obroniła tytuł w US Open. 21 wygranych spotkań z rzędu to druga najdłuższa seria w ostatniej lewie Wielkiego Szlema (Chris Evert 31), a czwarta w całej historii. Trwający 59 minut mecz z Wierą Zwonariową to najkrótszy finał US Open po drugiej wojnie światowej.

Vania i Jarosława, czyli strzał w dwunastkę

King i Szwiedowa dopiero po raz drugi wystąpiły wspólnie w Wielkim Szlemie i zdobyły drugi tytuł. Bilans spotkań 12-0 i triumfy w Wimbledonie i US Open. W Nowym Jorku w drodze po trofeum obroniły cztery piłki meczowe w meczu III rundy z Czeszkami Ivetą Benešovą i Barborą Záhlavovą Strýcovą oraz jedną w finale z Liezel Huber i Nadią Pietrową.

Mecz turnieju: Verdasco - Ferrer

Hiszpańską batalią o ćwierćfinał na stadionie Louisa Armstronga zachwycony był cały tenisowy świata. Verdasco przegrywał 0-2 w setach, a w partii V 2:4 i 1-4 w tie breaku, a mimo to wyszedł z tego dreszczowca zwycięsko. Hiszpańscy wojownicy trzymali kibiców w napięciu do samego końca, mecz toczony w zawrotnym tempie, ze wspaniałymi obronami i zapierającymi dech w piersiach wymianami ze zwieńczającą ten spektakl piłką meczową. W turnieju kobiet najbardziej emocjonujący był półfinałowy klasyk pomiędzy Clijsters a Venus Williams.

Hot dogi Federera i Schiavone

Roger w meczu z Brianem Dabulem zdobył punkt bezpośrednio zagrywając piłkę między nogami, czym doprowadził trybuny do kilkunastosekundowego wrzenia. To już drugie takie zagranie Szwajcara w Nowym Jorku na przestrzeni roku (w ubiegłym sezonie oczarował w taki sposób kibiców i wzbudził podziw Novaka Đokovicia w meczu półfinałowym). W przypadku Schiavone hot dog nie zapewnił jej punktu bezpośrednio (zakończyła wymianę wolejem) w meczu z Alioną Bondarenko, ale reakcja trybun była podobna.

Pokonywanie granic poprzez sport

- Zawsze mówiliśmy, że sport może docierać do miejsc, do których religia czy polityka nigdy nie dotrą. Rohan przez cały czas mówił: jeśli potrafisz skłonić część ludzi do zmiany zdania na temat Indii czy Pakistanu to jest to wielka rzecz. I ja to widzę każdego dnia - tak mówił Pakistańczyk Aisam-Ul-Haq Qureshi na temat swojej gry deblowej z Hindusem Rohanem Bopanną. Godny zapamiętania jest nie tylko ich wspólny sukces (doszli aż do finału), ale przede wszystkim próba udowodnienia przez nich, że poprzez sport można łamać wszelkie granice, nawet jeśli niektórym się wydaje, że sport i polityka stanowią jedno, czego i w tenisie doświadczyliśmy już nie raz.

Komentarze (0)