Mówi Ģirts Dzelde, kapitan Łotyszy: - Polacy zagrali tak, jak oczekiwaliśmy. Spodziewałem się tego, że ich światowej klasy debel nas pokona. Małą niespodzianką dla mnie jest natomiast fakt, że ich młodzi singliści zagrali bardzo dobrze przeciw Gulbisowi.
- Porażka nie jest wielką tragedią, ale oczywiście powrót do Grupy II nie jest miły, bo mieliśmy ze sobą Ernestsa - przyznał Dzelde. - Żałuję, że nie był z nami podczas meczu z Ukrainą w I rundzie, bo wtedy prawdopodobnie nie musielibyśmy walczyć o utrzymanie w Grupie I - powiedział. - Być może wolelibyśmy w Rydze nieco szybszą nawierzchnię dywanową - dodał.
- Walkę, jaką toczyliśmy z Polakami, odzwierciedla wynik 2-3. Zadecydował debel - podsumował. - Juška przegrał swój pierwszy pojedynek, nie mając w nim żadnych szans, a z wahaniami zaprezentował się także w deblu. Z tego powodu postanowiłem wystawić do piątej gry Lejnieksa, który pokazał się z dobrej strony - wyjaśnił kapitan rywali.
Gulbis o trwającym trzy i pół godziny meczu z Przysiężnym: - Gra bardzo dobrze na twardej nawierzchni, ale myślę, że na korcie ziemnym pokonałbym go łatwo. Numer jeden łotewskiego tenisa o tym, dlaczego nie zagrał w sobotę: - To była decyzja teamu. O poziomie sędziowania: - W takich warunkach gram tylko raz w roku, w Pucharze Davisa. O turniejach na Łotwie: - Mamy tylko jeden Futures. Jak można więc oczekiwać sukcesów od naszego tenisa?!