Woźniacka wygrała już 10 setów z rzędu z Pawljuczenkową i odniosła piąte zwycięstwo nad Rosjanką. Dunka, która w tym sezonie zdobyła już cztery tytuły, w kolejnej rundzie zagra ze swoją przyjaciółką Agnieszką Radwańską. Mieszkająca w Monte Carlo tenisistka wygrała dwa z trzech dotychczasowych spotkań z krakowianką, w tym w marcu w półfinale turnieju w Indian Wells.
Woźniacka w spotkaniu z nieregularną Pawljuczenkową obroniła cztery z pięciu break pointów, a sama przełamała rywalkę pięć razy. W I secie od stanu 1:1 wygrała pięć gemów z rzędu. W pierwszym gemie II seta Pawljuczenkowa uratowała się od stanu 0-40 zdobywając pięć punktów z rzędu, ale potem ugrała jeszcze tylko jednego gema. Rosjanka w trwającym 71 minut spotkaniu popełniła siedem podwójnych błędów serwisowych. Woźniacka zaserwowała dwa asy, oba w ostatnim gemie I seta.
W ćwierćfinale jest też rozstawiona z numerem drugim Wiera Zwonariowa (WTA 4), która w dwóch poprzednich startach w Tokio nie była w stanie wygrać meczu. Rosjanka w meczu z włoską kwalifikantką Robertą Vinci (WTA 60) od stanu 3:3 w I secie zdobyła dziewięć z 10 kolejnych gemów i zwyciężyła 6:4, 6:0 po 76 minutach.
Kolejną rywalką Zwonariowej będzie Jelena Dementiewa (WTA 10), która pokonała Flavię Pennettę (WTA 22) 6:4, 6:2 broniąc ośmiu z 11 break pointów. Będzie to szóste spotkanie obu Rosjanek (bilans 4-2 dla Dementiewej), ale po raz pierwszy do bezpośredniego starcia jako wyżej notowana przystąpi Zwonariowa, która w tym sezonie osiągnęła dwa wielkoszlemowe finały (Wimbledon, US Open).
- Uwielbiam grać w Tokio, więc jestem podekscytowana, że jestem w ćwierćfinale - powiedziała Dementiewa, triumfatorka imprezy z 2006 roku. - Po raz pierwszy zagrałam z Flavią. Znamy się bardzo dobrze, gramy razem debla, ale nigdy nie spotkałyśmy się w singlu. Na początku byłam zdenerwowana, ale w II secie skupiłam się na swojej grze i zagrałam agresywnie. Nie będzie łatwo grać z Wierą, ponieważ znamy się tak dobrze i grałyśmy ze sobą wiele razy. Ona ma do tej pory znakomity sezon, więc to będzie dla mnie ciężki mecz, ale to wielkie wyzwanie i nie mogę się już tego doczekać.
Kolejną parę ćwierćfinałową stworzą rozstawiona z numerem ósmym Wiktoria Azarenka (WTA 11) i kwalifikantka Coco Vandeweghe (WTA 172). Białorusinka rozegrała tylko jednego seta z Marion Bartoli (WTA 14), która skreczowała z powodu choroby wirusowej. Utalentowana Amerykanka pokonała z kolei 6:3, 6:0 Julię Görges (WTA 42), która wcześniej odprawiła Dinarę Safinę i Samanthę Stosur. Dla urodzonej w Nowym Jorku 18-latki będzie to drugi ćwierćfinał WTA Tour, pierwszy osiągnęła latem w San Diego pokonując po drodze Zwonariową.
- Jestem bardzo podekscytowana, że jestem w ćwierćfinale i dalej zagram z Azarenką. To będzie zabawa i wspaniałe doświadczenie - powiedziała Vandeweghe. - Wygrałam do tej pory sześć meczów i to jest dużo, to pomaga w grze z zawodniczkami, które rozegrały tylko trzy spotkania. Mój pierwszy ćwierćfinał był dużo trudniejszy, ponieważ tam miałam trzy trzysetowe mecze zanim zagrałam z Kuzniecową, tym razem jestem świeższa.
Francesca Schiavone (WTA 8) przerwała urodzinowy marsz triumfatorki imprezy z 1995 roku Kimiko Date Krumm (WTA 67), która 28 września skończyła 40 lat. Japonka, która wcześniej pokonała Marię Szarapową i Danielę Hantuchovą, uległa włoskiej triumfatorce Roland Garros 3:6, 3:6. - Powiedziałam jej na koniec, że to zaszczyt grać przeciwko niej. Przyglądałam się jej karierze i ona jest nie tylko wielką tenisistką, ale też wielką osobą - powiedziała Schiavone. - Wróciła i pokazała ludziom, że wszystko jest możliwe jeżeli naprawdę jest inspiracja. I dzisiaj grałyśmy w mistrzostwach seniorów - obie mamy w sumie 70 lat!
Odpadła ubiegłoroczna finalistka Jelena Janković (WTA 6), która przegrała z Kaią Kanepi (WTA 25) 4:6, 4:6. Estonka, która w tym sezonie osiągnęła ćwierćfinał Wimbledonu i US Open, pokonała Serbkę po raz drugi na przestrzeni miesiąca (w III rundzie US Open) i poprawiła bilans ich spotkań na 3-1.