Henin bała się, że nie będzie mogła kontynuować kariery

Była sportową emerytką, dziś ma wielkie plany. Justine Henin w roku powrotu do tenisa przełknęła gorzką pigułkę, bo nie wygrała turnieju Wielkiego Szlema i nie wystąpi w Mistrzostwach WTA. Ale ma już listę marzeń na sezon 2011: jest na niej też Puchar Federacji.

W tym artykule dowiesz się o:

- Mam zamiar wystąpić w rozgrywkach Fed Cup w barwach Belgii - zapowiedziała. W dniach 5-6 lutego reprezentacja zmierzy się w Spiroudôme w Charleroi z Amerykankami. Henin chciała zagrać w lutym tego roku przeciw Polkom, ale złamała palec. Na walce o Grupę Światową powróciła do kadry po czterech latach, ale rodaczkom nie pomogła (porażka z Kanepi).

Henin 9 grudnia zaprezentuje się w pokazówce w Antwerpii, a do rywalizacji wróci w styczniu w Australii. Ma zagrać w Pucharze Hopmana (wspólnie ze Stevem Darcisem), nieoficjalnych mistrzostwach świata par mieszanych. - Celem jest jednak oczywiście Australian Open - mówi. Wiadomo, że największym marzeniem jej "drugiej" kariery jest Wimbledon: - Nie myślę jednak tylko o nim - zaznacza.

Podczas spotkania z mediami w Limelette, na przedmieściach Brukseli, gdzie mieści się jej akademia, Henin wspominała i mówiła o marzeniach: - Wiele nauczyłam się z tych wszystkich kontuzji. Jestem spokojna i powrócę mocniejsza. Lekarze dali mi zielone światło na początku września. Przyznaję, że miałam obawy, nawet takie, że nie będę mogła już kontynuować kariery. Jestem szczęśliwa, że znów zagram.

Jest dziewiąta na liście kwalifikacyjnej do Masters, co skwitowała żartem: - Nie jest to wcale taki zły wynik jak na starą kobietą, która nie grała przez trzy miesiące.

Carlos Rodríguez od czternastu lat zajmuje się tenisowym szkoleniem Henin: - Jesteśmy bardziej zjednoczeni niż kiedykolwiek wcześniej - powiedziała belgijska gwiazda, wyłączona z gry do końca sezonu z powodu urazu łokcia.

Komentarze (0)