Po porażce Llodry przynajmniej jeden stołeczny faworyt zagra o tytuł: to Monfils, który może zapewnić Francuzom zachowanie prawa serii. To mówi, że w każdym z tegorocznych turniejów ATP World Tour we Francji (nie licząc Roland Garros) po trofeum sięga "trójkolorowy". Tak było już w Marsylii, Nicei, Metz i Montpellier.
To już drugi w tym tygodniu mecz, w którym Monfils broni meczboli (dwie przeciw Verdasco w III rundzie). Przed rokiem także dotarł do finału, przegrywając w tie breaku trzeciego seta z Đokoviciem. Tylko w Paryżu dochodził do finału Masters 1000. Jego bilans z Söderlingiem to 0-2: w ubiegłym tygodniu uległ Szwedowi (3:6, 2:6) w ćwierćfinale w Walencji.
CZYTAJ: Söderling w finale po obronie trzech meczboli
Monfils o palpitację serca mógł przyprawić fanów przy 5:6 w decydującym secie. Za wesołym mistrzem Sopotu z 2005 roku było już wtedy ponad 2,5h wielkiej batalii z Federerem, ale do trzeciego tie breaka wcale nie musiało dojść, bo wicelider rankingu miał pięć meczboli. Przegrać spotkanie takim akcentem, w rodzinnym mieście, w półfinale Masters 1000, na trzy tygodnie przed finałem Pucharu Davisa? To dobry czas na pierwsze w karierze zwycięstwo nad Federerem, po pięciu porażkach i tylko jednym wygranym secie.
Pięć meczboli w jednym gemie serwisowym Monfilsa, a wszystko sprowokowane przez moment geniuszu Federera, który pierwszą szansę finałową wywalczył sobie krosem forhendowym (15-40). Przy czterech meczbolach Monfils nie trafiał pierwszego serwisu, tylko przy pierwszym meczbolu ewidentny niewymuszony błąd popełnił Federer. Dramaturgia osiągnęła szczyt, gdy trzecia piłka meczowa pojawiła się po tańcu piłki na taśmie. Ten, kto wyjdzie zwycięski z takiej opresji, zwykle jest mocniejszy w toku dalszej gry.
Mocniejszy okazał się Monfils w defensywie, w swoim stylu, na granicy ryzyka (tudzież zdrowego rozsądku) sięgając odbić z niesamowitych pozycji. To Federer prowadził grę i to jego błędy decydowały w kluczowych momentach: w tie breaku rozstrzygającej partii wyrzucił kolejnego krosa i choć dzięki pomyłce Francuza odrobił mini breaka, po ciężkiej wymianie posłał za długie uderzenie, które dało Monfilsowi 5-3 i perspektywę dwóch serwisów na mecz. Paskudny "babol" Rogera oznaczał piłkę meczową dla niesionego dopingiem Palais Omnisports rywala.
Federer we wrześniu w Nowym Jorku mógł grać najlepiej w całej swojej karierze, może wciąż wygrywać spektakularne akcje, ale to jego przeciwnicy pokazują jak niesamowicie podniósł się poziom tenisa w ostatniej dekadzie. Jak mała jest różnica w starciach na najwyższym poziomie! Od sierpnia Federer zagrał w siedmiu turniejach, w pięciu dochodząc do finału. Dwukrotnie do finału nie doszedł, w obu przypadkach miał piłki meczowe w półfinale (dwie z Đokoviciem w US Open).
W sobotę mógł zostać pierwszym człowiekiem, który zagra w finale każdego z dziewięciu turniejów Masters 1000. Poczeka na to i na swój 30. finał w imprezie tej rangi. W hali w paryskim Bercy nigdy nie wiodło mu się dobrze (dopiero w tym roku pierwszy półfinał); wobec straty pierwszego miejsca w rankingu miał dodatkową motywację. Sezon zakończy za dwa tygodnie podczas londyńskiego Masters (Finały ATP World Tour).
Żelazna obrona Monfilsa to nie było jedyne źródło kłopotów Szwajcara, który popełnił sporo, 42 niewymuszone błędy wobec 54 piłek skończonych bezpośrednio. Statystyka Monfilsa to 45-35. Obaj popisali się serwisem, bo bez tego nie doszłoby do trzech tie breaków. Federer zanotował 18 asów i 86% skuteczności pierwszego podania, Monfils był nieco tylko gorszy w tym elemencie (15 asów, 81% pierwszego). Przełamywali się po razie, w trzecim secie.
Najpierw przełamanie (na 2:0) uzyskał Federer, który przy decydującym punkcie nadał piłce taką rotację boczną, że "uciekła" Monfilsowi, który trafił w siatkę. Roger prowadził już 4:1, ale w kolejnym gemie został zmuszony do błędów przez znajdującego się w coraz gorszym położeniu Francuza, który forhendem na zewnątrz uzyskał break pointa, a przy nim wykorzystał drugi serwis Federera (stracił podanie po raz pierwszy w tym turnieju). Monfils znów był w grze.
I SET Na konto Francuza poszedł pierwszy tie break, grany po secie, w którym Federer musiał bronić trzech break pointów. W dodatkowej rozgrywce tej otwierającej partii pupil publiczności po zepsutym w nietrudnej sytuacji bekhendzie przegrywał już 2-4, ale wtedy ruszył do ataku: odrobił mini breaka na 4-5, po czym podziękował Federerowi za wyrzucenie piłki w trybuny i nieudany dropszot, który dał pierwszego setbola. Szwajcar tegoż zlikwidował asem, potem miał szansę dla siebie (wygrywający serwis Monfilsa), w końcu set zamknięty został ryzykownym uderzeniem Federera, który chciał zmienić kierunek krosowej wymiany.
II SET Aż tak bardzo w błędy nie obfitowała druga partia, w której jedynego break pointa Monfils obronił przy 1:1 wygrywającym serwisem (rzadko schodzącym poniżej 200 km/h). W szybkim tie breaku Monfils pogrążył się już na początku podwójnym błędem serwisowym i mimo odrobienia strat nie był w stanie wyjść spod naporu Federera.