Verdasco jest rezerwowym na Finały ATP World Tour (od niedzieli) w Londynie, dokąd uda się w czwartek. Występy tegoroczne teoretycznie już zakończył, tak samo jak ustalił pozycję rankingową - dziewiątą, identyczną jak przed rokiem. Fernando się to nie podoba: - Nie mogę być zawiedziony, ale miało być lepiej - mówił podczas spotkania z mediami przy okazji prezentacji kampanii reklamowej H&S.
Po turnieju w Monte Carlo w kwietniu był trzeci na liście Race (wyniki tylko z danego roku). - To jasne, że po dobrym początku zanotowałem końcówkę sezonu nie taką, na jaką miałem nadzieję - powiedział. - Latem i jesienią byłem nieregularny, z ćwierćfinałem US Open i potem potwornym cyklem turniejów w Azji - wylicza.
Od występu w Nowym Jorku (porażka z Nadalem) wygrał tylko dwa mecze, w Paryżu przed tygodniem ostatecznie dyskwalifikując się z walki o Masters. Przed rokiem zadebiutował w kończącej sezon imprezie, ponosząc w grupie same porażki, choć wszystkie w trzech setach.
Swojego zdecydowanego faworyta do triumfu teraz Nando nie ma: - Tam grają najlepsi. Inaczej postawiłbym na Hiszpanów, Rafę i Davida [Ferrera], ale więcej szans daję Federerowi, który znów wydaje się być w najwyższej formie, oraz Söderlingowi, który wygrał w Paryżu, a nawierzchnia odpowiada mu perfekcyjnie.
27-letni Verdasco do sezonu będzie się przygotowywał w Stanach Zjednoczonych. Rok rozpocznie od występu w Brisbane (3 stycznia), potem będzie bronił tytułu w pokazówce w Kooyong. A wszystko zmierza do Melbourne i pierwszego wielkoszlemowego turnieju w kalendarzu: - Choć brzmi to mocno, wielkim wyzwaniem na początku sezonu będzie dla mnie zwycięstwo w Australian Open - mówi.
Australian Open rozpocznie się 17 stycznia. W półfinale edycji 2009 Verdasco stoczył epicki bój z Nadalem (7:6, 4:6, 6:7, 7:6, 4:6 w 5h10'). - Minęły od tego prawie dwa lata, a ten turniej wciąż jest dla mnie szczególny - przyznał. W tym sezonie Hiszpan został zatrzymany w IV rundzie, ale też w piątym secie, przez będącego jeszcze na fali (i przed kontuzją) Nikołaja Dawidienkę.
Po Masters, w poniedziałek 29 listopada, Verdasco będzie mógł na spokojnie obejrzeć mecz Barcelony ze swoim ukochanym Realem: - To będzie jeden z najlepszych "clásicos" w ostatnich latach, ponieważ obie ekipy są dobre jak nigdy - przyznał. - Nie sądzę, że znów dają nam baty [2:6], jak przed dwoma laty na Bernabéu. Tamten mecz oglądałem z trybun. Wierzę, że wygra Real, przynajmniej minimalnie, z 2:1, bo daję też gola Barçy.