ATP Indian Wells: Ryan Harrison, nadzieja amerykańskiego tenisa chce postraszyć Federera

- Od kiedy pamiętam zawsze zwracałem na niego uwagę i uwielbiałem sposób w jaki on gra w tenisa - powiedział na konferencji prasowej Ryan Harrison zapytany o Rogera Federera. Utalentowany Amerykanin zmierzy się z wielkim Szwajcarem w pojedynku o ćwierćfinał turnieju ATP World Tour Masters 1000 w Indian Wells.

Pochodzący z Shreveport w stanie Luizjana młody zawodnik to wielka nadzieja amerykańskiego tenisa. W tajniki białego sportu wprowadził go jego ojciec i zarazem obecny trener, Pat, który sam niegdyś występował zawodowo na amerykańskich kortach. Harrison jako trzynastolatek pobierał od 2005 roku nauki w szkole prowadzonej przez siedmiokrotnego zwycięzcę imprez wielkoszlemowych, ex najlepszego tenisistę świata, Australijczyka Johna Newcombe'a. Młody zawodnik wciąż jednak chciał się rozwijać i rodzina podjęła decyzję o przeprowadzce na Florydę, gdzie do chwili obecnej trenuje w Akademii Tenisowej prowadzonej przez wybitnego fachowca, Nicka Bollettieriego.

Talent Harrisona ukazał swój blask jeszcze zanim zawodnik ukończył 16. rok życia, kiedy to w I rundzie turnieju w Houston pokonał Urugwajczyka Pablo Cuevasa, stając się tym samym trzecim od 1990 roku najmłodszym zawodnikiem, po Francuzie Richardzie Gasquet i Hiszpanie Rafaelu Nadalu, który wygrał mecz w głównym cyklu ATP. Amerykanin nie zdobył co prawda żadnych juniorskich tytułów wielkoszlemowych, ale odnosił za to sukcesy w imprezach rangi Futures. Szybko poprawił swoją pozycję w rankingu światowym, co pozwoliło mu na starty w amerykańskich turniejach cyklu ATP Challenger.

Stamtąd był już tylko krok do wielkiej tenisowej kariery, tym bardziej że utalentowany młodzieniec zaprezentował się z dobrej strony podczas ubiegłorocznego US Open, odnosząc świetne zwycięstwo z 17. wówczas na świecie Chorwatem Ivanem Ljubičiciem. Niewiele także brakowało, aby w II rundzie odprawił Ukraińca Sierhija Stachowskiego. - Miałem kilka piłek meczowych w pojedynku ze Stachowskim, ale nie wykorzystałem ich - wspomina tamto spotkanie Harrison. - Popełniłem wówczas podwójny błąd serwisowy przy stanie 6-6 w tie breaku decydującego seta i nie mogłem trafić swoim pierwszym podaniem - zakończył utalentowany tenisista amerykański.

Bieżący sezon zapowiada się równie obiecująco, bowiem 18-letni obecnie zawodnik wygrał najpierw organizowany w Honolulu challenger, by następnie skorzystać z przyznanej mu dzikiej karty do dużych zawodów w Indian Wells. Notowany na 152. miejscu w świecie Harrison w pełni wykorzystał tę szansę, a jego pierwszą ofiarą był Francuz Jérémy Chardy, bohater spotkania I rundy Grupy Światowej Pucharu Davisa z Austrią. Rewelacyjny nastolatek pokonał następnie dobrze grającego na kortach twardych rozstawionego z numerem 22. Hiszpana Guillermo Garcíę. We wtorkowym spotkaniu o 1/8 finału stoczył zwycięski bój ze starszym o dwa lata Kanadyjczykiem Milošem Raoniciem, który jeszcze w styczniu był mało znaną postacią światowego tenisa, a obecnie szturmuje Top 30 rankingu ATP.

- Miloš to wspaniały zawodnik. Mam do niego wielki szacunek za to co ostatnio osiągnął oraz do sposobu prowadzenia jego kariery - stwierdził po spotkaniu 1/16 finału z Raoniciem utalentowany Harrison. Teraz jednak czeka go pojedynek o ćwierćfinał turnieju z wielkim Federerem, który sytuację młodego Amerykanina porównał do swojej, kiedy w 1998 roku niespodziewanie ograł Hiszpana Carlosa Moyę. - Roger to bardzo inteligentny człowiek. Doskonale wie, że wyjdzie na kort i będzie grał swój najlepszy tenis - zauważył 18-letni zawodnik. - Najważniejsze dla mnie będzie, aby w spotkaniu z nim nie stracić głowy i postarać się jak najdłużej prowadzić grę na własnych warunkach - zakończył Harrison.

Źródło artykułu: