Kontuzjowany Murray godnym rywalem dla Nadala: ryzyko się opłaca

Jest trzeci stracony przez Rafaela Nadala set od początku jego wciąż żywej serii zwycięstw na kortach ziemnych (już 27). Ten wcale nieskromny sukces jest udziałem Andy'ego Murraya, który dzielnie stawił opór hiszpańskiemu arcymistrzowi mimo kontuzji łokcia.

Odnosząc nie jedno zwycięstwo Murray z pewnością prezentował się o wiele gorzej niż w przegranej z Nadalem półfinałowej potyczce w Monte Carlo (4:6, 6:2, 1:6), skąd jednak odjeżdża z podniesioną głową. - Mogę grać jeszcze lepiej - stwierdził. - Dobre wieści są takie, że na mączce jestem w stanie grać na podobnym co on poziomie. Ale żeby zwyciężyć, trzeba tak grać przez trzy i pół, cztery godziny, bo też jego przegrane mecze na tej nawierzchni zwykle były długimi pojedynkami. Z jakiegoś powodu jest najlepszy na świecie i będzie jeszcze lepszy, bo też się rozwija.

W Monte Carlo Murray powrócił do wygrywania meczów, po ponad dwóch miesiącach posuchy. Nie ukrywał, że oglądanie w akcji Nadala jest elementem jego treningu. Na korcie z najlepszym w historii tej dyscypliny sportu specjalistą od kortów ziemnych pokazał się z bardzo dobrej strony: był przede wszystkim agresywny, realizując podstawowy plan pokonania niepokonanego od 2009 roku Hiszpana. Murray: więcej uderzeń wygrywających, ale też więcej błędów niewymuszonych.

- Było nieźle, choć za mną był ciężki dzień - zaczął się tłumaczyć Szkot już na początku konferencji prasowej. - Do ostatnich chwil nie wiedziałem czy zagram, ponieważ dali mi w łokieć zastrzyk z kortyzonu czy czegoś tam innego znieczulającego. Nigdy wcześniej nie miałem problemów z łokciem - powiedział. A te problemy zaczęły się w ćwierćfinale, w piątek, gdy gładko odprawił nowicjusza na tym poziomie, Portugalczyka Frederico Gila. - Podczas porannego treningu nie mogłem serwować - dodał. - Ale czułem to coś tylko przy serwisie. Człowiek się trochę lęka wiedząc, że za chwilę będzie boleć i to czasami jest gorsze niż sam ból.

Przepis na zdominowanie Nadala, co miało miejsce w drugim secie: - Byłem spokojny. Grałem na odpowiedniej wysokości, bo kiedy na tych kortach uderza się przeciw Rafie piłkę płasko, on dyktuje warunki. Dlatego grałem wysoko. Kiedy on nieco skracał, posuwałem się do przodu, szukałem kątów. Dobrze w tym fragmencie broniłem serwisu. Rafa na mączce lepiej niż na innych nawierzchniach returnuje, trudno jest posłać mu asa. Trzeba być przygotowanym na długie punkty. Murray niezadowolony był z gemów przy 4:4 i 4:5 w otwierającym secie: - Generalnie zagrałem dobrze taktycznie, ale może być lepiej.

Komentarze (0)