Łukasz Kubot: Zwycięstwo dla rodziny

We Wrocławiu z blaskiem w oczach opowiadał o półfinale Australian Open, w Szczecinie mówił o marzeniach o Top 100, w Sopocie wyszczególnił pokornie swoje niedostatki... Sportowiec, wielki patriota. Łukasz Kubot, najlepszy polski tenisista. We wtorek znów wzruszył.


Łukasz Kubot, 29 lat, lubinianin, wygrał sześć meczów w Wielkim Szlemie (foto EPA)

Od lat nie lubi indywidualnych wywiadów: chcę wszystko powiedzieć wszystkim podczas konferencji prasowej. Mówi może rozwlekle, ale szczerze. - To zwycięstwo chcę zadedykować mojej rodzinie w Lubinie i Bolesławcu. Oni zawsze są ze mną, nie tylko w najlepszych chwilach - powiedział po wspaniałym triumfie nad Almagro, być może najpiękniejszym sukcesie w karierze, z graczem będącym na fali, 12. rakietą świata, dwukrotnym ćwierćfinalistą Roland Garros.

- Mamie chciałbym życzyć wytrwałości. Pauli [siostrze] życzę, aby skończyła studia. Tacie [Janusz, trener Kolejarza Stróże] życzę utrzymania w I lidze. Wierzę, że dzięki nim uda mi się powrócić do Top 100. Mam nadzieję, że zostanę tam na długo i będę mógł realizować swoje marzenia. Nasze motto na życie zawsze brzmiało "dopóki walczysz, jesteś zwycięzcą". Wierzę, że w następnym meczu też będę walczył do końca - przyznał.

O samym meczu: - Zwycięstwo kosztowało mnie wiele sił, miałem też sporo szczęścia. W czwartym secie Almagro prowadził 4:2 i 40-15. Miałem kłopot z odczytaniem jego pierwszego serwisu. Wiedziałem, że przy swoim podaniu muszę atakować, skracać wymiany, a przy jego serwisie starać się go zaskoczyć.

W II rundzie międzynarodowych mistrzostw Francji w Paryżu Kubot zmierzy się w czwartek z Carlosem Berlocqiem: - To groźny rywal, tenisista bardzo waleczny, nie będzie łatwo. Grałem z nim trzy razy, dwa mecze wygrałem, ostatnio w eliminacjach w Madrycie..

We wtorek lubinianin został pierwszym po 27 latach Polakiem, który wygrał mecz w Roland Garros.

Komentarze (0)