Była liderka rankingu Szarapowa w 2004 roku jako 17-latka zdobyła w All England Club swój pierwszy wielkoszlemowy tytuł (po finałowej wiktorii nad Sereną Williams). W tym roku po wygraniu turnieju w Rzymie i wyrównaniu najlepszego wyniku w Rolandzie Garrosie (półfinał) ponownie jest wymieniana jako faworytka do triumfu na londyńskiej trawie. Szarapowa zanotowała 24 kończące uderzenia (Czakwetadze ledwie sześć) oraz zgarnęła 21 z 30 punktów przy swoim pierwszym podaniu i odniosła rówieśniczką z Moskwy szóste zwycięstwo. Czakwetadze jedynego seta byłej liderce rankingu urwała w 2005 roku w Los Angeles.
Czakwetadze w gemie otwarcia od 40-15 straciła dwa punkty, ale zdobyła dwa kolejne, ostatni pięknym lobem. W trzecim gemie Szarapowa przy 30-30 uzyskała break pointa piorunującym returnem forhendowym, ale rodaczka z Moskwy doprowadziła do równowagi bajecznym drop-szotem bekhendowym. Czakwetadze jednak nie uchroniła się przed przełamaniem, była liderka rankingu skończyła forhendem i po utrzymaniu podania prowadziła 3:1. W siódmym gemie triumfatorka z 2004 roku uzyskała break pointa ostrym bekhendem wymuszającym błąd i wykorzystała go wychodząc zwycięsko z wymiany na krosy forhendowe. Seta zakończyła łatwo utrzymując własne podanie.
II seta Szarapowa rozpoczęła od przełamania Czaketadze, by w drugim gemie nie wykorzystać prowadzenia 40-15. Po grze na przewagi była liderka rankingu oddała podanie popełniając dwa podwójne błędy z rzędu. W trzecim gemie Czakwetadze odparła dwa break pointy przy 15-40, by następnie nie wykorzystać przewagi. Szarapowa za czwartą okazją zaliczyła przełamanie za pomocą ostrego krosa bekhendowego wymuszającego błąd. Emocje się skończyły i triumfatorka z 2004 roku zgarnęła także cztery kolejne gemy i zameldowała się w II rundzie.
Przed rokiem Schiavone po triumfie w Rolandzie Garrosie w Londynie odpadła w I rundzie. Na Li (WTA 4) nie powtórzyła wyczynu Włoszki i w 67 minut pokonała Ałłę Kudriawcewą (WTA 72) 6:3, 6:3 serwując cztery asy, zdobywając 28 z 39 punktów przy własnym premierowym podaniu i wykorzystując cztery z siedmiu break pointów.
Samantha Stosur (WTA 10) przed rokiem po osiągnięciu w Paryżu pierwszego w karierze wielkoszlemowego finału z Wimbledonu została wyeliminowana w I rundzie. W tym roku All England Club znów okazało się koszmarem dla Australijki, która w ubiegłym tygodniu osiągnęła półfinał w Eastbourne. Przegrała z Melindą Czink (WTA 262) 3:6, 4:6 kończąc tylko cztery z 11 piłek przy siatce, jak na tak wyśmienitą deblistkę (mistrzyni US Open 2005 i Rolanda Garrosa 2006, finalistka Wimbledonu 2008 i 2009) skuteczność zawstydzająca. Węgierka wykorzystała trzy z pięciu break pointów, a wycieczki do siatki dały jej 14 z 19 punktów. Dla Stosur był to dziewiąty start w All England Club i po raz piąty odpadła w I rundzie.
Ana Ivanović (WTA 18) w 48 minut rozbiła Melanie Oudin (WTA 87) 6:0, 6:1 zapisując na swoje konto 22 kończące uderzenia przy siedmiu niewymuszonych błędach, wykorzystując pięć z siedmiu break pointów i kończąc dziewięć z 10 piłek przy siatce. Serbka przy własnym podaniu przegrała tylko osiem piłek i w II rundzie zagra z Greczynką Eleni Daniilidou (WTA 121), która pokonała Amerykankę Coco Vandeweghe (WTA 102) 6:4, 6:4.