29-letni Fish, aktualnie najwyżej notowany w światowym rankingu Amerykanin, po raz szósty zwyciężył w zawodach głównego cyklu. Niedzielny finał był jego 18. w karierze i zaledwie pierwszym w obecnym sezonie. Reprezentant USA po raz czwarty na zawodowych kortach zmierzył się z Isnerem i ponownie o końcowym zwycięstwie zadecydowała trzecia partia. Fish w tej rywalizacji okazał się lepszy w trzech pojedynkach od swojego krajana, który z kolei jedyną wygraną zanotował na mączce w Madrycie.
26-letni Isner nie zrewanżował się Fishowi za porażkę z zeszłorocznego finału. "Big John" od ośmiu spotkań był niepokonany na zawodowych kortach, a do Atlanty przyjechał opromieniony zwycięstwem w kończącej sezon na kortach trawiastych imprezie w Newport. Isner po raz piąty w karierze nie był w stanie pokonać swojego rodaka w finale turnieju ATP World Tour (dwukrotnie przegrał z Fishem i Samem Querreyem oraz raz z Andym Roddickiem).
Rozstawiony w Atlancie z numerem trzecim Isner pretensje za to, iż nie wywalczył trzeciego w karierze tytułu, może mieć jednak tylko do siebie. Premierowego seta finałowego pojedynku pewnie zapisał na swoje konto, przełamując serwis Fisha w czwartym gemie. Drugą partię błyskawicznie otworzył breakiem, lecz już w kolejnym gemie jego bardziej utytułowany rodak doprowadził do remisu. Kluczowy dla losów meczu okazał się tie break drugiej odsłony, w którym Isner prowadził nawet 5-1, a przy stanie 6-4 miał dwie piłki meczowe i własny serwis. Kolejne cztery punkty padły jednak łupem najwyżej rozstawionego w turniejowej drabince Fisha, który wyraźnie uskrzydlony tym faktem całkowicie dominował już w III secie.