1. Roger Federer
Wielki Mistrz na wylocie? To pytanie zadaje sobie cały świat poczynając od tenisowych ekspertów, a kończąc na zwykłych kibicach. Bez wątpienia to najgorszy sezon "Króla Rogera" w ostatnich latach. Początek roku był dla niego istną drogą przez mękę: walka z poważną chorobą, jaką jest mononukleoza i przegrana już w półfinale Australian Open zmęczyły zawodnika tak pod względem psychicznym jak i fizycznym do tego stopnia, że zdecydował się na kilka tygodni zaszyć w swoim ośrodku treningowym w Dubaju. Następnie Szwajcar wygrał słabo obsadzony turniej ATP w portugalskim Estoril, ale później musiał uznawać wyższość swojego najgroźniejszego rywala - Rafaela Nadala. Przegrał z nim w finałach turniejów Master Series w Monaco i Hamburgu, doznał druzgocącej klęski w finałowym pojedynku na kortach Rolanda Garrosa, a na koniec po jednym z najpiękniejszych finałów w historii tenisa poległ w swoim koronnym Wimbledonie. Pozostaje więc pytanie czy Szwajcar zdobędzie w tym sezonie jakikolwiek tytuł Wielkiego Szlema i czy powalczy o złoty medal w Pekinie...
2. Rafael Nadal
Tenisista z Majorki jest zdecydowanie najjaśniejszą postacią tego roku. Zanotował przyzwoity początek sezonu, kiedy dotarł do półfinału Australian Open, a później zaliczał dobre występy na twardych kortach w USA (finał turnieju Master Series w Miami oraz półfinał turnieju Master Series w Indian Wells). Gdy przyszedł czas na europejską odsłonę rywalizacji na kortach ziemnych, Nadal potwierdził swoją absolutną dominację na tej nawierzchni. Bijąc kolejne rekordy wygrywanych spotkań, zdobywał tytuły w turniejach Master Series w Monte Carlo i Hamburgu, jego łupem padła impreza ATP w Barcelonie i oczywiście wspomniany wyżej French Open. Niedawno zamknął usta wszystkim krytykom twierdzącym, że jest tenisistą wygrywającym tylko na mączce. Uczynił to w możliwie najefektowniejszy sposób - zwycięstwem nad specjalistą od gry na trawie, Rogerem Federerem. Ponadto do swojej kolekcji trofeów dołożył zwycięstwo w niezwykle prestiżowych zawodach na kortach Queens Clubu w Londynie. Przy postępie, jaki z roku na rok czyni hiszpański zawodnik, kwestią czasu może okazać się detronizacja Federera z tenisowego tronu...
3. Novak Djokovic
Zwycięstwo w Australian Open – czy można sobie wymarzyć lepszy początek sezonu dla 20-letniego wówczas tenisisty? Chyba nie... Gdy Dodamy do tego, że Djokovic uczynił to z dużą łatwością i świeżością, to wniosek nasunie się sam: pojawiło się realne zagrożenie dla pary Nadal - Federer. W dalszej części sezonu sympatyczny zawodnik nie spuścił z tonu i udowadniał swoją wartość na wszystkich nawierzchniach. Do wielkoszlemowego triumfu dołożył tytuły zdobyte w turniejach Master Series w Indian Wells (korty twarde) i Rzymie (korty ziemne). Ponadto dotarł do finału rozgrywanego na kortach Queens Clubu turnieju w Londynie (korty trawiaste). Ostatnio przytrafiła mu się mała wpadka na Wimbledonie, gdzie w drugiej rundzie odpadł po pojedynku z Maratem Safinem, jednak trzeba przyznać, że jego szanse w US Open i Pekinie są bardzo duże...
4. Nikołaj Dawidenko
Cały czas za plecami "Wielkiej Trójki". Za słaby, by wygrywać z Federerem, Nadalem czy Djokovicem, za silny dla reszty stawki – te słowa chyba najlepiej opisują Rosjanina. W tym sezonie zwyciężył tylko w jednej dużej imprezie – w turnieju Master Series w Miami. Ponadto wywalczył dwa inne tytuły: wygrał turniej w Poertschach oraz czerwcową imprezę ATP w Warszawie. To pozwoliło Dawidence zatrzeć złe wrażenie, jakie towarzyszyło mu od słynnej afery obstawiania meczów. W innych zawodach prezentował równą formę i to właśnie regularność gry eksperci wskazują jako główny atut rosyjskiego tenisisty...
5. David Ferrer
"Człowiek ściana" w tym sezonie już nie prezentuje tak wysokiej formy, którą błyszczał rok temu. Dwa zdobyte tytuły i to w słabo obsadzonych turniejach w holenderskim s-Hertogenbosch oraz w rodzinnej Walencji to nie są sukcesy, które mogą zaspokoić apetyt Hiszpana. Swoje piąte miejsce w rankingu zawdzięcza głównie słabości grupy, która go ściga...
6. Andy Roddick
Bożyszcze amerykańskich fanów tenisa w tym sezonie gra poniżej oczekiwań. Powodów jego słabszej postawy jest kilka. Najważniejszym wydaje się być rozstanie z trenerem Jimmy'm Connorsem. Roddicka nie omijały także kontuzje, a szczególnie dokuczliwy uraz barku poważnie nadszarpnął główną broń Amerykanina, jaką jest serwis. Wszystko to przełożyło się na średnie wyniki: wygrane w turniejach w San Jose oraz w Dubaju. Ponadto dotarł do półfinałów w Queens Clubie, w turniejach Master Series w Miami i w Rzymie. Wydaje się, że Roddick może wygrać już tylko jedną ważną imprezę - US Open. Ale powiedzmy szczerze, że będzie o to szalenie trudno...
7. David Nalbandian
Argentyńczyk jest kolejnym zawodnikiem, który w tym roku zawodzi. Nalbandian nie zaistniał w żadnym z Wielkich Szlemów, nie dotarł w żadnym z nich choćby do ćwierćfinału. Na europejskich kortach ziemnych kompletnie rozczarował, zaliczając jedynie ćwierćfinał w turnieju Master Series w Monte Carlo. Na osłodę dość gorzkiego sezonu pozostaje mu triumf w zawodach w swojej ojczyźnie, a dokładniej w Buenos Aires.
8. James Blake
Tenisista z Florydy przyzwyczaił nas do efektownej i efektywnej gry. Na swoje nieszczęście w tym roku pozostały mu tylko techniczne fajerwerki. Amerykanin nie zdobył żadnego tytułu w bieżącym sezonie, tylko dwa razy docierał do finałów turniejów rozgrywanych w USA (Delray Beach i Houston). Jednak, jak zapewnia, wszystkie swoje siły zamierza rzucić na US Open i z tego powodu nie wystąpi na Olimpiadzie w Pekinie.
9. Andy Murray
Brytyjczyk gra póki co w kratkę. Wygrał imprezy ATP w Dausze i Marsylii, ale poza tym nie pokazał niczego szczególnego. Jego wielkie obietnice dotyczące szans na odniesienie triumfu w Wimbledonie były tylko młodzieńczymi przechwałkami. Swój udział zakończył bowiem na fazie ćwierćfinałowej. Nie stanęło to jednak na przeszkodzie do składnia kolejnych deklaracji: 21-letni zawodnik zapowiada twardą walkę w Pekinie i na kortach Flushing Meadows w Nowym Jorku.
10. Stanisalas Wawrinka
Pozytywne zaskoczenie tego sezonu. Szwajcar nieoczekiwanie dotarł do finału turnieju Master Series w Rzymie oraz takiej samej fazy zwodów w Dausze. Do tego dorzucił między innymi półfinały imprez ATP w Barcelonie i Gstaad. Jak sam przyznaje, z każdym meczem nabiera pewności i doświadczenia, co może niedługo pozwolić mu zaatakować lokaty 6-9.