WTA Toronto: Na nic waleczność, Williams wypunktowała Azarenkę

Serena Williams pokonała rozstawioną z numerem 4. Wiktorię Azarenkę 6:3, 6:3 w półfinale turnieju WTA w Toronto. O tytuł zmierzy się z Samanthą Stosur, która odprawiła Agnieszkę Radwańską.

W ubiegłym sezonie Azarenka podczas Rogers Cup (wtedy turniej rozgrywany był w Montrealu) doszła do półfinału. Grając przeciwko Wierze Zwonariowej przy stanie 6:7(6), 0:1 oddała mecz z powodu urazu prawego ramienia. Białorusinka bardzo często jest trapiona różnego rodzaju urazami. W tym sezonie kreczowała czterokrotnie.

Dla Sereny Williams występ w Toronto to dopiero czwarty start w tym sezonie. Bo dość dziwnej kontuzji, jakiej nabawiła się po zwycięstwie w Wimbledonie w 2010 roku na kortach była nieobecna przez rok. Powodem był uraz stopy i bardzo długo trwająca rehabilitacja. Po powrocie zdążyła zwyciężyć dwa tygodnie temu w Stanford.

Pierwsza partia zakończyła się wynikiem 6:3 na korzyść Sereny, ale łatwo nie było. Azarenka nie jest typem bojaźliwej zawodniczki. Jeżeli tylko nie jest zbyt gorąco (pamiętne omdlenie podczas zeszłorocznego US Open), walczy do ostatniej piłki. Williams serwowała całkiem nieźle, przy 48 procentach skuteczności pierwszego podania zanotowała 4 asy. Do tego zanotowała 12 bezpośrednio wygranych piłek. Najczęściej były one rezultatem dobrego serwisu lub słabszego drugiego podania rywalki. Amerykance nie było łatwo, bo Białorusinka nie odpuszczała żadnych piłek, biegała i opłaciło się to, udało jej się odebrać podanie Williams. Chwilę później Serena zanotowała rebreaka i przy swoim serwisie miała trzy piłki setowe. Przy pierwszej popełniła błąd, przy drugiej Azarenka zanotowała winnera z forhendu. Serena przewróciła oczami ze zniecierpliwienia, ale chwilę później posłała asa i zapisała seta na swoje konto.

W drugiej partii Białorusinka nie zniechęcała się, walczyła o każdą piłkę, jeśli tylko była w stanie odebrać serwis rywalki. W 5. gemie obroniła trzy break pointy (jeden z nich kończącym forhendem), a gema zakończyła asem. W 7. gemie już tak dobrze nie było. Zmęczona atakami Amerykanki, Azarenka przy drugim break poincie popełniła podwójny błąd serwisowy. Do końca nie odnalazła już rytmu, co solidnie wykorzystała Williams, wykorzystała pierwszą piłkę meczową zagrywając kończący kros z forhendu. Amerykanka w całym spotkaniu bardzo rzadko się myliła i to było kluczem do sukcesu oprócz znakomitego podania.

W finale Serena Williams zmierzy się z Samanthą Stosur, która we wcześniejszym półfinale pokonała Agnieszkę Radwańską. Gdyby zwyciężyła Polka, finał mógłby wyglądać podobnie do meczu Amerykanki z Białorusinką: mocne ciosy kontra próby zmuszania rywalki do biegania. Ze Stosur spotkanie może wyglądać inaczej, bo Australijka zaprezentowała się w swoim półfinale znakomicie. Jeżeli młodsza z sióstr Williams pokona Samanthę, zwycięży w Toronto po 10 latach. W 2001 roku w finale Rogers AT&T Cup (tak wtedy nazywał się ten turniej) pokonała Jennifer Capriati. Dla Stosur najlepszy był występ w 2009 roku, kiedy dotarła do ćwierćfinału.

Finał zostanie rozegrany o godzinie 19.

Wyniki i program turnieju

Komentarze (0)